Miśkiewicz: Musimy się pozbierać, przecież nie odpuścimy trzech meczów

Bramkarz krakowskiej Wisły Michał Miśkiewicz pojawił się w wyjściowej jedenastce krakowian i rozegrał całe spotkanie przeciwko Jagiellonii Białystok. Podopieczny trenera Kazimierza Moskala nie jest jednak zadowolony, ponieważ jego zespół stracił dwie bramki w końcówce rywalizacji i wraca do Krakowa bez punktów.

Na pytanie, kiedy Miśkiewicz dowiedział się, iż to on stanie między słupkami w Białymstoku, odpowiedział: Wiedziałem dzień wcześniej, że wejdę do bramki, aczkolwiek decyzja była zaskakująca. Zawsze trzeba być jednak gotowym i ucieszyłem się, że dostanę możliwość występu – mówił piłkarz Wisły cytowany przez wisla.krakow.pl.

Bez Stilicia i Brożka w wyjściowym składzie podeszła do konfrontacji z Żółto-Czerwonymi drużyna krakowskiej Wisły, lecz mimo to Biała Gwiazda była dominującym zespołem. – Do 87. minuty miałem spokojny mecz. Straciliśmy bramkę na 1:1 i tragicznie to wyglądało. Końcówki spotkań zupełnie nam nie idą, tracimy bramki i punkty. Mecz trwa 90 minut i trzeba przez cały ten mecz być skoncentrowanym, a jak nie, to dzieją się różne dziwne rzeczy – dodał.

Jak wyglądały bramki dla Jagiellonii z perspektywy golkipera Wisły? – Przy pierwszym trafieniu Tuszyński idealnie uderzył, wsadził głowę i niestety piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Szczerze mówiąc, nie wiem, co stało się przy drugiej bramce, bo odcięło mnie zupełnie. Zderzyłem się z Maćkiem Sadlokiem, przyćmiło mnie i nie mam zielonego pojęcia, co się tam wydarzyło” – powiedział Miśkiewicz po ostatnim gwizdku sędziego.

W przyszłą niedzielę Wiślaków czeka trudna potyczka w Warszawie z Legią, a następnie również wyjazdowe spotkanie z Lechem. – Musimy się pozbierać, przecież nie odpuścimy trzech meczów, mamy jeszcze dziewięć punktów do zdobycia. Trzeba walczyć, wyjść z tego dołka, przestać głupio tracić gole i zagrać jak należy do samego końca” – kontynuował. Golkiper Białej Gwiazdy zapewnił, że zawodnicy z Krakowa odpowiednio podejdą do kolejnych meczów. „Nie trzeba nas mobilizować, to jest Legia, nasz odwieczny rywal, tak samo Lech. Śląsk też przyjedzie powalczyć – te wszystkie mecze same zmuszają do mobilizacji. Nie wolno odpuszczać, kto tak robi, to nie ma charakteru. Walczy się do samego końca – zakończył Michał Miśkiewicz.