Przed Bundesligą: Winda znów jedzie w górę

Tomasz Urban
Tomasz Urban

Nigdy nie przepadałem za wielkimi klubami. Nie pociągały mnie te wszystkie Barcelony, Reale, Bayerny czy Milany. Zawsze gustowałem w tych maluczkich, co to może kiedyś jakieś tam sukcesy odnosili, ale na tyle dawno, że praktycznie nikt tego nie pamięta. Jeśli Anglia, to Nottingham Forrest, jeśli Włochy to Sampdoria Genua, a jeśli Borussia to jednak Mönchengladbach. Nawet gdy w dziecięcych latach organizowałem swoje zespoły na turnieje dzikich drużyn, to pomiędzy tymi wszystkimi potentatami biegały moje Osasuny, Malmoe FF, Penarole Montevideo, a raz nawet – o zgrozo – Dynamo Berlin…

Też macie dość mainstreamu, a jednocześnie chcielibyście trzymać kciuki za kogoś, kto ma potencjał, by w przyszłości podrażnić choć trochę tych najpotężniejszych? No to się świetnie składa, bo na bundesligowe salony wraca właśnie 1. FC Köln – pierwszy historyczny mistrz Bundesligi – i wszyscy kibice Kozłów mają nadzieję, że wraca już po raz ostatni, a łatka klubu-windy zostanie od niego odklejona na dobre.

To nie Mordor, to czarne chmury nad RheinEnergieStadion. Za parę minut FC Köln po raz  piąty w swej historii spadnie z 1. Bundesligi…
To nie Mordor, to czarne chmury nad RheinEnergieStadion. Za parę minut FC Köln po raz piąty w swej historii spadnie z 1. Bundesligi…

Powódów do optymizmu jest kilka. Spadek w roku 2012 okazał się być swoistym katharsis. W klubie doszło do ogromnych przetasowań na najwyższych stanowiskach, a kluczowe okazało się powierzenie prezydentury Wernerowi Spinnerowi – dotychczasowemu managerowi koncernu farmaceutycznego Bayer. Wyglądający niczym Leslie Nielsen (w wywiadach prasowych po objęciu stanowiska podkreślał, że jest… nagą bronią Kolonii) siwy pan o nazwisku, które w języku niemieckim znaczy tyle co „pomyleniec”, przejął swój urząd w kwietniu 2012 i był naocznym świadkiem spadku Kolonii do 2. Bundesligi, który na dodatek dokonywał się w skandalicznych okolicznościach. Wszechobecny czarny dym z rac, przepychanki na stadionie i w jego pobliżu, gaz łzawiący na trybunach, a na boisku 1:4 z rąk monachijskich oprawców… Sędziujący to spotkanie Florian Meyer powiedział piłkarzom na pół minuty przed zakończeniem spotkania, żeby po gwizdku bezzwłocznie uciekali do szatni. „-To jest hańba, co się dzieje na tym stadionie!” krzyczał w wywiadach tuż po zakończeniu meczu niewierzący własnym oczom Mario Gomez.

Kolońska winda nabrała niesamowitego pędu i gnała w dół wprost ku katastrofie. Spinner zakasał jednak rękawy i rozpoczął rehabilitację pogrążonego w chaosie i długach klubu, które odziedziczył w spadku po radosnych rządach kolońskiej legendy – Wolfganga Overatha. Podczas pierwszego wywiadu wypalił, że na piłce to on się za bardzo nie zna, za to zna się na ludziach i stanowisko wiceprezydenta powierzył Haraldowi Schumacherowi, kolejnej legendzie Kozłów, będącej jednak w niełasce lokalnego środowiska. W końcówce lat 80-tych „Toni” opublikował swoją autobiografię, w której mocno przejechał się po wielu członkach i pracownikach klubu, czym zraził do siebie całe mnóstwo osób. Sezon 2012/2013 spisano jeszcze na straty, do miejsca dającego awans Köln mimo tylko 8 porażek, straciło aż 13 punktów. Wzmocniono więc pion szkoleniowy, zamieniając za 700 tysięcy € nieudolnego Holgera Stanislawskiego na świętującego właśnie z Austrią Wiedeń mistrzostwo kraju i szykującego się z nią do bitew o LM Petera Stögera oraz po mającego świetną opinię w Niemczech, byłego dyrektora sportowego Hannoveru – Jörga Schmadtke. Obaj do spółki z pozostającym w klubie szefem skautingu – Jörgiem Jakobsen zaczęli układać klocki w Kolonii na nowo. Efekt ich starań nadszedł, jak to często w życiu bywa, już po 9 miesiącach, konkretnie 21.04.14, kiedy to Kolonia po wygranej 3:1 nad Bochum zapewniła sobie powrót do 1. Bundesligi na 3 kolejki przed końcem sezonu. Bezapelacyjnie i w pełni zasłużenie, będąc w przekroju całego sezonu drużyną zdecydowanie najmocniejszą w lidze.

Co skłania mnie do postawienia tezy, że Köln zadomowi się w Bundeslidze na dobre i będzie w stanie sprawić w nadchodzącym sezonie wiele niespodzianek? Po pierwsze – Peter Stöger. Pomijając średnio udany epizod w Wiener Neustadt w sezonie 2011/2012 w każdym innym klubie wykonuje bardzo dobrą robotę i notuje równie dobre wyniki. Po drugie – świetna praca dwóch Jörgów – Jakobsa i Schmadtke, znających się już z czasów wspólnej pracy Hanowerze. Ten pierwszy był tam szefem skautingu i taką samą rolę pełni teraz w Kolonii, a drugi dyrektorem sportowym. To za ich czasów do H96 trafili Ya Konan, Abdellaoue, Diouf czy Huszti, za których zapłacono w sumie niewiele ponad 3,5 mln €. Po trzecie – stabilna i szeroka kadra, którą udało się skompletować już w połowie… czerwca. Wydając w sumie 7 mln € Kolonia dokonała bardzo rozsądnych wzmocnień, sięgając albo po solidnych rzemieślników z pierwszoligowym doświadczeniem (Mavraj, Vogt, Peszko), albo po najlepszych graczy z drugiego frontu (Osako, Zoller), bądź też po takich, którzy zaostrzą konkurencję w defensywie nie będąc wcale bez szans na grę (Kalas, Olkowski i Svento).

A wspomniana kadra Kozłów to obecnie zdrowa mieszanka arcyzdolnej młodzieży z rutyniarzami i w zasadzie na każdej pozycji jest co najmniej dwóch równorzędnych zawodników. W bramce kolejny brylant niemieckiej szkoły bramkarskiej, czyli 21-letni Timo Horn – najlepszy bramkarz minionego sezonu w 2. Bundeslidze wg not kickera, na którego parol zagina powoli Borussia Dortmund. Niekwestionowane miejsce na prawej stronie defensywy należy do kapitana – Miso Brecko, ale Paweł Olkowski robi co może w przedsezonowych sparingach, by pokazać, że jest w stanie wygryźć Słoweńca ze składu. Charakterystyka obu jest dość podobna – ofensywnie usposobieni boczni obrońcy, mający jednak swoje problemy w grze defensywnej. Ciekawa walka o miejsce w składzie zapowiada się na środku defensywy. Do żelaznego duetu z minionego sezonu – doświadczonego Słoweńca Dominika Maroha i młodego Kevina Wimmera – dokooptowano solidnego Megrima Mavraja z Fürth i młody talent z Chelsea – Tomasa Kalasa. I uwaga na lewą stronę defensywy, gdzie rządzi i dzieli biegający po linii w tę i z powrotem, dobrze czujący się w grze kombinacyjnej, 24-letni Jonas Hector, którego niektórzy niemieccy eksperci widzą w niedalekiej przyszłości w niemieckiej kadrze.

Na zdj. Od lewej prezydent Spinner i dwaj wiceprezydenci – Ritterbach i Schumacher
Na zdj. Od lewej prezydent Spinner i dwaj wiceprezydenci – Ritterbach i Schumacher

Stöger w 2. Bundeslidze preferował ustawienie 4-4-2 z dwójką defensywnych pomocników w środku, rzadziej zaś stosował klasyczne 4-2-3-1. Tak czy inaczej miejsce na placu ma u Stögera zazwyczaj dwójka środkowych pomocników, z których jeden pełni funkcję typowej „6” z zadaniami stricte defensywnymi, zaś drugi – postawiony nieco wyżej – łącznika między defensywą a ofensywą. W pierwszą rolę wcielał się przeżywający renesans formy Matthias Lehmann, a w tę drugą obiekt pożądania wielu europejskich klubów – 20-letni reprezentant niemieckiej młodzieżówki – Yannick Gerhardt, za którego w zimie Benfica wykładała na stół 8 mln €. Do rotacji Kolonia pozyskała na te pozycje nieschodzącego poniżej przyzwoitego poziomu Kevina Vogta z Augsburga, a w głębokim odwodzie ma jeszcze Adama Matuszczyka i Saschę Bigalke.

Przed nimi grać będzie najczęściej wyśmienicie wyszkolony technicznie, choć trochę chimeryczny Daniel Halfar, chyba że biegły w taktyce Stöger zechce wzmocnić defensywę, dokładając Lehmannowi do pary Vogta i podwieszając wyżej Gerhardta.

Tak wyglądała feta z okazji awansu po zakończeniu spotkania z Bochum. „Der 1. FC Köln ist wieder da!”
Tak wyglądała feta z okazji awansu po zakończeniu spotkania z Bochum. „Der 1. FC Köln ist wieder da!”

Na skrzydłach zaś prawdziwy urodzaj i co ważne – zawodnicy nie są przypisani do jednej pozycji, mogą dowolnie rotować miejscem na boisku także w trakcie meczu, co będzie dodatkowym utrudnieniem dla rywali. Na lewej stronie, poza dobrze nam znanym Peszkinem oraz wspomnianym wcześniej Dusanem Svento, grać mogą także wszechstronny Simon Zoller, o którego Kolonia toczyła twardy bój na rynku transferowym z Borussią Mönchengladbach i Augsburgiem, wspomniany wcześniej Halfar, a także rewelacja wiosny, pozyskany za 25 tys. € z japońskiego Senshu kapitalny drybler – Kazuki Nagasawa (mogący także grać na prawej stronie) oraz kolejny reprezentant niemieckiej młodzieżówki – Maximilian Thiel. Przynajmniej jednak na początku sezonu Peszko powinien łapać się do składu, ponieważ kontuzjowani są Nagasawa i – co akurat niespecjalnie dziwi – Patrick Helmes, co sprawi, że Zoller powinien grać na szpicy. W dalszej perspektywie warto zapamiętać także nazwisko 18-letniego reprezentanta niemieckiej młodzieżówki – Lucasa Cueto, lewoskrzydłowego, mogącego grać na każdej pozycji w ofensywie za wyjątkiem szpicy, który zrobił prawdziwą furorę w minionym sezonie w rozgrywkach A-Jugend, zdobywając w barwach Bonner SC (na jesieni) i FC Köln (na wiosnę) 19 bramek w 25 meczach. Prawe skrzydło to z kolei królestwo Marcela Risse, który ma za sobą bodaj najlepszy sezon w swojej karierze i czas najwyższy, aby potwierdził wreszcie swoje wysokie umiejętności na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Niemczech, bo to, że je ma, zdążył już częściowo pokazać wcześniej w barwach Norymbergii i Mainz. Prawą stronę obsadza w kadrze jeszcze 19-letni młodzieżowy reprezentant Norwegii – Bard Finne, który w kilku meczach 2. Bundesligi także pokazał się z dobrej strony.

No i wreszcie atak. 5 graczy walczących o maksimum 2 pozycje na boisku. Do skutecznego w 2. Bundeslidze duetu Helmes (12 goli) – Ujah (11), dołączyli wspomniany wcześniej Zoller (13 bramek dla Kaiserslautern) i reprezentant Japonii – Yuya Osako (6 bramek w 15 meczach dla TSV 1860). Skład ten uzupełnia doświadczony, blisko 30-letni Thomas Bröker, trudno się jednak spodziewać, by przebił się on do składu przez tak silną konkurencję.

Oczywiście nie sposób dziś ocenić Kolonię na tle innych drużyn z Bundesligi, ponieważ okno transferowe trwa w najlepsze, a wiele klubów (np. Hannover czy Frankfurt) zapowiada kilka ciekawych transferów. Nic jednak nie wskazuje na to, by Kolonia znów zaplątała się w walkę o utrzymanie. Przynajmniej na papierze można wskazać kilka klubów dysponujących na dziś znacznie słabszymi i nie tak szerokimi kadrami jak Geiβböcken. Dodatkowym atutem kolończyków jest wierna rzesza kibiców, która nawet w 2. Bundeslidze stawiała się na meczach w liczbie grubo przekraczającej 45 tysięcy. O sprawnej strukturze klubu zdążyłem wspomnieć już wcześniej. Na dziś praktycznie wszystkie przesłanki wskazują na to, że Kolonia jest w stanie pójść śladem Herthy i już w pierwszym sezonie po powrocie do 1. Bundesligi napsuć wiele krwi domniemanym faworytom. „Nie mehr zweite Liga!” nigdy wcześniej, od czasów pierwszego spadku klubu do 2. Bundesligi w 1998 roku, nie brzmiało w Kolonii tak przekonująco, jak dziś.

2 komentarze

Click here to post a comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.