Włoskie transfery w stylu „low-cost”

Zlatan

Zamknięcie letniego okna transferowego to czas wszelakich podsumowań. We Włoszech kluby nie próżnowały i przeprowadziły sporo przemyślanych i sporo tych mniej logicznych transferów. W związku z tym należy rzucić okiem na najlepsze drużyny z Półwyspu Apenińskiego i ocenić ich wzmocnienia. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wnioski po letnim mercato należałoby wyciągać koło stycznia albo najlepiej dopiero po zakończeniu sezonu. Nie da się jednak nie zwrócić uwagi na decyzje włodarzy, które zelektryzowały świat włoskich tifosich.

Czasy gdy liga włoska rządziła futbolowym światem i miała wprost nieograniczone zasoby finansowe dawno temu minęły. Teraz kluby świadome swoich ograniczeń sięgają często po piłkarzy z kartą w ręku bądź szukają bezpłatnych wypożyczeń. Kiedyś transferowymi bombami były kupna Crespo, Buffona, Vieriego, Mendiety, Nedveda czy Batistuty. Teraz „niebywałe” jak na włoskie warunki kwoty wydano na Juana Iturbe i Alvaro Moratę i, nie ujmując im klasy, jest to najlepszy wyznacznik obecnej siły calcio. Ktoś przypomni, że przed rokiem Napoli kupiło Higuiana za około 40 mln euro. To prawda, ale ten transfer nie byłby możliwy gdyby wcześniej azzurri nie sprzedali Edinsona Cavaniego do Paris Saint-Germain za niemalże dwukrotność tej kwoty.

Od poniedziałku rano największe dzienniki sportowe w Italii prześcigają się w wystawianiu ocen działaczom Juventusu, Romy czy Milanu. Wczytując się w opinie ekspertów łatwo dojść do wniosku, że królową mercato została Roma, przyzwoite transfery zaliczyli bianconeri i nerazzurri, Milan brał wszystko co było za darmo, a Napoli zapomniało, że w ogóle jakiekolwiek transfery można było przeprowadzać. To co jednak najbardziej daje do myślenia to fakt, że wszystkie włoskie kluby wydały przez ostatnie dwa miesiące około 320 mln euro. Sam tylko Manchester United zapłacił tego lata za sześciu piłkarzy 215 mln. Najbardziej „rozrzutna” Roma wypłaciła ze swego konta pięć razy mniej.

JUVENTUS FC

W lecie fani Juventusu najpierw byli karmieni informacjami o Juanie Cuadrado, potem o Alexisie Sanchezie, a przez ostatnie dni mercato żyli możliwością sprowadzenie do Turynu Radamela Falcao. Żadna z tych wielkich gwiazd nie przeniosła się jednak do stolicy Piemontu. Czy to sprawia, że mercato mistrzów Włoch było nieudane? Absolutnie nie. Działacze bianconeri wzmocnili drużynę tam gdzie tego potrzebowała. Na lewej obronie słabego Peluso zastąpił doświadczony Evra, za bezużytecznego Islę przybył zapewniający pewną liczbę bramek i asyst Romulo, a Vucinicia i Quagliarellę zmienili młodzi, ale piekielnie zdolni Morata i Coman. Ten ostatni swój spory talent pokazał już w debiucie w Weronie, gdzie grał pierwsze skrzypce i został wybrany MVP spotkania. Stawkę tę uzupełnia Roberto Pereyra z Udinese, który będzie potrzebnym zmiennikiem dla środowych pomocników. Co równie ważne, w zespole pozostały największe gwiazdy, co oddaje duże ambicje turyńskiego klubu. Paul Pogba podpisze na dniach nowy kontrakt, a Arturo Vidal nie trafił do Manchesteru United mimo dwumiesięcznej telenoweli, którą obserwowaliśmy na łamach włoskiej i angielskiej prasy.

Stara Dama dysponuje silniejszą kadrą niż przed rokiem, ale o jej sukcesach może zadecydować osoba nowego trenera i cechy wolicjonalne zawodników. Antonio Conte wyzwolił w piłkarzach wielką wolę zwycięstw, a Juventus grał agresywnie i był świetnie przygotowany do sezonu pod względem fizycznym. Największym znakiem zapytania pozostaje osoba Massimiliano Allegriego, który już pierwszego dnia w nowej pracy zapowiedział ambitną grę w Lidze Mistrzów. W Turynie są duże oczekiwania i sporo niewiadomych.

Juventus

AC MILAN

Adriano Galliani po raz kolejny pokazał, że jest jednym z najlepszych dyrektorów sportowych we Włoszech. Działacz Milanu mając do dyspozycji skromny budżet potrafił wzmocnić zespół i do tego… zarobić. Rossoneri w letnim mercato specjalizowali się w sprowadzaniu graczy za darmo. Z PSG na San Siro przenieśli się Alex i Menez, z Chelsea przybyli van Ginkel oraz Torres, a na lewej obronie swą formę z mundialu ma powtórzyć Kolumbijczyk Armero. Co niezmiernie istotne wydaje się, że mediolańczycy w końcu pozyskali klasowego bramkarza, który rozwiąże ich odwieczne problemy. Po latach prawdziwej bolączki z obsadą pozycji golkipera, teraz obronę Il Diavolo ratować ma Diego Lopez, sprowadzony za darmo z madryckiego Realu. Fani ucieszyli się również z pozyskania Bonaventury z Atalanty Bergamo, który od pewnego czasu zasługiwał na szansę gry w klubie z włoskiej elity. Za sukces trzeba również uznać pozbycie się Robinho, czyli najbardziej przereklamowanego piłkarza w całej Serie A, oraz Kevina Constanta, który nie zasłużył by w ogóle grać w tym klubie.
Oczy wszystkich tifosich będą zwrócone na Fernando Torresa. Niegdyś jeden z najlepszych napastników świata w ciągu kilku lat stał się pośmiewiskiem tłumów. Transfer z Liverpoolu do Chelsea okazał się fatalnym krokiem w jego karierze. Z jednej strony El Nino zdobyły wiele trofeów, ale z drugiej nigdy nie pozbył się łatki „niewypału transferowego”. Nazwisko Hiszpana stało się synonimem partactwa, a jego statystyki strzeleckie wołały o pomstę do nieba. Teraz jednak w innej lidze Torres może zaliczyć świeży start, a jego współpraca z El Shaarawym już ekscytuje fanów mediolańskiej „jedenastki”. To właśnie młody włoski napastnik z egipskimi korzeniami ma być motorem napędowym nowego Milanu. Wzrost pozycji Stephana w zespole to kolejny, obok pieniędzy, plus pozbycia się Mario Balotellego. To właśnie sprzedaż Super Mario pozwoliła Milanowi zakończyć transferowe lato na plusie. Jeśli natomiast chodzi o minusy to nie było ich dużo. Po pierwsze z Mediolanem pożegnał się młody talent Bryan Cristante, a po drugie zawodnikiem rossoneri nie został Jonathan Biabiany. Francuz dał się sfotografować z szalikiem niedoszłego klubu i został niemalże oficjalnie zaprezentowany. W ostatniej chwili transfer skrzydłowego upadł i zawiedziony zawodnik musiał wrócić do Parmy. Jego krótki czas w Milanie został za to uwieczniony na zawsze przedwczesną fotografią w barwach włoskiego giganta.

Mimo wielu ciepłych słów trzeba podkreślić jedną rzecz. Galliani postawił na myślenie życzeniowe, które wcale nie musi się spełnić. Jeśli Torres będzie prezentować poziom z Chelsea, Alex nie polepszy gry obronnej zespołu, a van Ginkel i Menez nie wzniosą się na wyżyny umiejętności to mercato Milanu może okazać się słabe. Linia pomiędzy jakością i ilością jest w tym przypadku bardzo cienka.

milan

SSC NAPOLI

Jeśli kibice jakiegokolwiek klubu w Serie A mogą być sfrustrowani letnią kampanią transferową to będą to na pewno fani Napoli. Działacze azzurri zupełnie nie wzięli pod uwagę braków z zespole i potrzeb trenera Rafaela Beniteza. Na stadion Św. Pawła trafili co prawda Michu i De Guzman ze Swansea, Koulibaly z Genk czy David Lopez z Espanyolu, ale absolutnie nie podniosło to jakości drużyny. W minionym sezonie Napoli straciło aż 24 punkty do mistrzów kraju i już to powinno zmusić działaczy do intensywnej pracy na rynku transferowym. Neapolitańczycy nie zrobili ani jednego kroku do przodu i szybko zostali skarceni w eliminacjach Ligi Mistrzów, gdzie otrzymali lekcję gry z rąk Athletiku Bilbao. Po zeszłorocznej ofensywie transferowej i wielkich nadziejach, teraz fani są pozbawieni zarówno wzmocnień, jak i oczekiwań.

Najlepszym podsumowaniem transferów Napoli jest Kalidou Koulibaly. Francuz miał być lekiem na całe zło panujące w obronie ekipy z południa Włoch, a po pierwszych meczach okazał się być największym problemem tej drużyny. Do często mylących się Britosa i Raula Albiola doszedł zawodnik, który będzie potrzebować sporo czasu na aklimatyzację w Italii. Wrzucenie go na głęboką wodę skończyło się fatalną grą w rewanżowym meczu z Los Leones. By lepiej zrozumieć jak oceniany jest obecnie Francuz należy rzucić okiem na grafikę „La Gazzetta dello Sport”, w której miejsce w „jedenastce” partenopei zajmuje zawodnik „nieokreślony”, który wygrywa walkę z Koulibalym. Chochlik, który się wdał jest aż nadto wymowny. Prezes Aurelio De Laurentiis tuż po zamknięciu okna transferowego poprosił fanów o cierpliwość i wyrozumiałość. Niewiadomo jednak na jak długo one wystarczą.

Napoli

AS ROMA

Roma zasłużenie została nazwana królową letniego mercato. Dyrektor sportowy Walter Sabatini miał w lecie jedno zadanie: sprowadzić takich graczy, dzięki którym dystans między Juventusem a Wilkami zostanie zmniejszony i to, przynajmniej na papierze, mu się udało. Giallorossi zadali mistrzom Włoch dwa silne ciosy. Po pierwsze w dosłownie ostatniej chwili „odbili” Juana Iturbe z rąk bianconeri, a po drugie udało im się zakontraktować cenionego w Turynie Kostasa Manolasa. Rzymianie postawili na połączenia doświadczenia z młodością. W stolicy Italii zagrają piłkarze, którzy wygrali w swej karierze Ligę Mistrzów (Cole i Keita) oraz tacy, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki na najwyższym poziomie (Paredes, Sanabria, Ucan).

Do tej beczki miodu trzeba jednak dodać sporą łyżkę dziegciu. Z Rzymem pożegnał się najlepszy obrońca Serie A, Mehdi Benatia. Lupi po raz kolejny sprzedali jedną ze swych gwiazd, ale bardzo szybko zastąpili ją innymi graczami. Kontrakty z Romą podpisali Holebas (który uzupełnił grecką kolonię) i Astori, a z Newcastle United wypożyczony został Yanga-Mbiwa. To jednak czy nowy zaciąg obrońców będzie w stanie wynagrodzić sprzedaż Benatii pozostaje pytaniem bez odpowiedzi. Strata Marokańczyka nie jest jednak aż tak bolesna, gdy pomyśli się, że działacze Romy zatrzymali w stolicy Pjanicia, Destro czy Strootmana (choć tego ostatniego skutecznie powstrzymała przed odejściem również kontuzja).

Rzymianie solidnie wzmocnili drużynę, gdyż chcą być gotowi do gry na trzech frontach. Znów jednak trzeba zadać pytanie czy ilość jest równowartością jakości. Nie jestem przekonany, by Yanga-Mbiwa czy Astori byli zawodnikami, którzy mają poprowadzić Romę do trofeów.

Roma

INTER MEDIOLAN

Ciężko w to uwierzyć, ale Inter zaczął w końcu robić mądre i przemyślane transfery. Po latach partactwa ze strony Marco Branki przyszły czasy kiedy budżet klubu jest mniejszy, a pomysły na mercato dużo lepsze. Po pierwsze nerazzurri podpisali kontrakt z Nemanją Vidiciem, który wniesie do zespołu potrzebne doświadczenie i zdolności przywódcze. Z Mediolanem pożegnały się takie legendy klubu jak Zanetti, Cambiasso czy Milito, a zakontraktowanie Serba ma uzupełnić lukę w szatni Il Serpente. Dyrektor sportowy Piero Ausilio wzmocnił ponadto linię pomocy, która w ostatnim sezonie kulała. W Interze zagrają zagubiony do niedawna w lidze rosyjskiej talent Yann M’Vila, czy też prawdziwy boiskowy wojownik, jakim niewątpliwie jest Chilijczyk Gary Medel. Do drużyny dołączyli ponadto Daniel Pablo Osvaldo i Dodo, który jak ulał pasuje do taktyki trenera Waltera Mazzarriego.

Rysą na diamencie na pewno jest strata Giacomo Bonaventury. Nerazzurri byli o krok od pozyskania tego kreatywnego pomocnika, kiedy w całą transakcję wmieszał się Milan i przebił ofertę Interu. Gracz Atalanty w końcu trafił do Mediolanu, ale nie do tej części, do której sądził, że trafi jeszcze w poniedziałkowy poranek. Z klubem Ericka Thohira pożegnał się za to Ricky Alvarez, ale już niepotrzebnego Fredy’ego Guarina nie udało się odesłać. Kolumbijczykiem zainteresowany był sam Real Madryt, ale pomocnik po raz kolejny pozostał w Mediolanie wbrew zdrowemu rozsądkowi.

iNTER

RESZTA STAWKI

Smutnym przykładem rozprzedania dobrze funkcjonującej drużyny jest Torino. To co odróżniało granata od reszty stawki to świetny duet w napadzie Ciro Immobile – Alessio Cerci. Ten pierwszy walczy dziś o pierwszy skład Borussii Dortmund, a ten drugi dopiero co został zaprezentowany w Atletico Madryt. Zarobione pieniądze turyńczycy mogli wydać na solidne wzmocnienia, ale woleli postawić na… odrzuty z Juventusu. W barwach Torino zagrają Nocerino, Molinaro, Quagliarella i Amauri. Wszyscy oprócz Fabio opuścili Starą Damę w ostatnich latach w niesławie, a teraz mają stanowić o sile Byków w Serie A i Lidze Europy. Jeden Quagliarella choćby niewiadomo w jakiej formie nie uniesie całej ofensywy Torino. Omar El Kaddouri do pomocy też nie wystarczy.

Fiorentinie udało się zatrzymać Juana Cuadrado, a na Stadio Artemio Franchi zagrają uznane nazwiska europejskiej piłki. W barwach Fiołków występować będą Marin, Richards czy Badelj. Największym osłabieniem będzie za to Giuseppe Rossi, który znów narzeka na uraz i nie wiadomo kiedy wróci do gry. Parma przespała większość mercato, a jedynym godnym wspomnienia transferem było sprowadzenie Lodiego. Wielu zaskoczył Hellas Werona, który pozyskał Javiera Saviolę, Rafael Marqueza czy Tachtsidisa z Romy. Warto również podkreślić transfery Vrsaljko i Taidera do Sassuolo oraz Kone do Udinese.

Lazio mimo, że nie było tego widać na inaugurację z Milanem zainwestowało w defensywę. Do ekipy trenera Pioliego dołączyli sprawdzony na włoskich boiskach Dusan Basta, jedna z gwiazd mundialu w reprezentacji Holandii Stefan De Vrij czy Gentiletti z San Lorenzo. Do pomocy przybyli za to Djordjević i Parolo, co powinno w jakimś sensie załatać dziurę po styczniowej sprzedaży Hernanesa.

Serie A coraz bardziej staje się ligą dla koneserów, która przyciąga coraz mniej fanów. Powyższe ruchy transferowe nie mogą się równać z tymi, które wykonuje się w Hiszpanii, Anglii, Niemczech czy nawet we Francji…

Trasnfery

Add Comment

Click here to post a comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.