Większość kibiców Legii zapytanych o pierwsze skojarzenie z Celtikiem bez zastanowienia wymieniłaby trzy nazwiska: Boruc, Wdowczyk i Dziekanowski. Ten drugi z nich, przed zbliżającym się dwumeczem ze Szkotami, udzielił komentarza na oficjalnej stronie stołecznego klubu, na temat szans Legii.
Dariusz Wdowczyk występował w Legii w latach 1983-1989, był jej kapitanem i rozegrał ponad 200 spotkań z „eLką” na piersi. Z Łazienkowskiej przeniósł się prosto do ekipy najbliższego rywala warszawian, gdzie spędził pięć sezonów. Jako trener poprowadził „Wojskowych” do mistrzowskiego tytułu w 2006 roku. – Przyznam szczerze, że nie śledzę ligi szkockiej i poczynań Celtiku. Szansę oceniam jednak 50 na 50. Wydaje mi się, że szkocki futbol nie zrobił w ostatnim czasie wyraźnego postępu. Celtic jest w zasięgu i Legia powinna sobie z nim poradzić, choć oczywiście nie będzie to łatwy mecz. Trzeba wykorzystać to, że rywal słabo gra na wyjazdach – tak obecny szkoleniowiec Pogoni wypowiedział się o szansach stołecznej ekipy w nadchodzącym starciu.
W barwach najbardziej utytułowanej szkockiej drużyny Wdowczyk wystąpił ponad 120 razy i był podporą jej defensywy. W 1994 roku skończyła się jednak jego przygoda z „biało-zielonymi”, a rozpoczęła z angielskim Reading. Brytyjski futbol jest więc popularnemu „Wdowcowi” bardzo dobrze znany. – Celtic to nie St. Patrick’s. Wymagania będą wyższe i żeby w Warszawie osiągnąć korzystny rezultat, piłkarze muszą zagrać zdecydowanie lepiej niż z Irlandczykami. Chcąc się liczyć w Europie, Legia musi jednak Celtic pokonać – tak samo, jak reprezentacja Polski kadrę Szkotów w eliminacjach do Mistrzostw Europy. Owszem, „The Bhoys” co roku zdobywają mistrzostwo, ale przy braku Rangersów nie mają godnych sobie rywali. Ich fundusze oraz kibice pozwalają na totalną dominację w kraju. W porównaniu z ligą angielską Celtic jest jednak średniakiem – powiedział legia.com Wdowczyk.
Na internetowych forach kibiców Celtiku do dziś wspomina się Wdowczyka jako profesjonalistę i bardzo solidnego obrońcę, który przez nie do końca kompetentnych trenerów i okres dominacji lokalnego rywala nie miał okazji zaprezentować pełni swoich umiejętności. – Pobyt w Glasgow wspominam okazjonalnie, przy takich spotkaniach jak to, kiedy wracamy do przeszłości. Grało tam przecież kilku Polaków, nie tylko ja. Osobiście – cofając się do tamtych lat – nie mam na co narzekać. Myślę, że spełniłem ich oczekiwania, choć akurat wtedy na boiskach dominowali Rangersi. W środę kciuki będę trzymał za warszawian – zakończył były piłkarz i szkoleniowiec Legii.
Add Comment