Pierwsza połowa meczu Lecha z Wisłą mogła się zakończyć wynikiem 0:5. Poznańska obrona była w niej zupełnie zagubiona. Sygnałem do odrabiania strat okazał się rzut karny wykorzystany przez Huberta Wołąkiewicza
– Trudno po takim meczu powiedzieć coś dobrego o Waszej grze defensywnej.
– Patrząc na wynik i liczbę stworzonych sytuacji przez Wisłę na pewno nie da się powiedzieć nic dobrego. I tak mieliśmy szczęście, że nie skończyło się jeszcze gorzej. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy jak najszybciej zdobyć bramkę kontaktową i gonić wynik, co też nam się udało, ale niestety decydujący cios zadali rywale.
– Skąd aż tyle błędów w grze obronnej? Przecież do tej pory solidna obrona była wizytówką Lecha, a skład defensywy od zeszłego sezonu praktycznie się nie zmienił.
– Rzeczywiście jest to dość niespodziewane, przytrafiło nam się zbyt wiele błędów indywidualnych.
– Czy duży wpływ na Waszą postawę miał fakt, że trener Rumak cały czas mocno zmienia zestawienie linii obrony?
– Teraz można w ten sposób gdybać, ale moim zdaniem to nie miało decydującego wpływu, bo przecież po słabej pierwszej połowie, w drugiej nasza gra wyglądała już o wiele lepiej.
– Jedynym plusem jest chyba tylko to, że potrafiliście się podnieść po słabej pierwszej połowie i doprowadzić do wyrównania?
– To prawda, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie poprzednie sezony i długie serie meczów, w których nie umieliśmy odrabiać nawet jednobramkowych strat. I za to rzeczywiście całej drużynie należą się słowa pochwały. Cieszy też to, że potrafiliśmy zdobyć gole po stałych fragmentach gry.
– Teraz musicie szybko zapomnieć o tym spotkaniu, by dobrze przygotować się do rewanżu w eliminacjach Ligi Europejskiej, gdzie też musicie odrabiać straty.
– Tak, za ten pierwszy mecz z Islandczykami jesteśmy na siebie wściekli, bo przy całym szacunku dla tych chłopaków nasz przeciwnik to drużyna znacznie słabsza od Estończyków z Nomme Kalju i już ten pierwszy mecz powinniśmy wysoko wygrać, ale przegraliśmy po jednym błędzie i niewykorzystaniu przez nas wielu okazji bramkowych. Jestem jednak pewny, że w rewanżu na własnym stadionie pokażemy swoją wyższość i wywalczymy awans.
Add Comment