Kibice w Zabrzu od pewnego czasu przeżywają wyjątkową huśtawkę nastrojów – ich klub pozostaje w ligowej czołówce, ale jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania ze względu na wielomilionowe długi względem różnych podmiotów. Wspomnianych radości i obaw nie kryje także Jan Banaś, który z Górnikiem sięgał po największe krajowe laury, a także dotarł do finału Pucharu Zdobywców Pucharów.
Mimo spotkań z Legią i Lechem, Górnik po trzech kolejkach pozostaje niepokonany w tym sezonie. Spodziewał się pan tak udanego startu zabrzan?
Już bodaj trzeci sezon z rzędu Górnik jest niepokonany na tym etapie rozgrywek, więc można powiedzieć, że udane starty stają się powoli specjalnością tej drużyny. Wszyscy w Zabrzu cieszymy się, że to tak na razie wygląda. Oby tak dalej.
Co jest największym atutem Górnika u progu tego sezonu?
Dosyć dobrze wychodzi do tej pory gra trzema obrońcami. Zwłaszcza Błażej Augustyn, grający na środku formacji defensywnej, błyszczy formą w tych pierwszych meczach. Jeżeli uda mu się ustabilizować formę na takim poziomie, rywale mogą mieć problemy z przedarciem się w pole karne Górnika. Ale wygrywa oraz przegrywa cały zespół i na razie wszyscy zasługują na słowa uznania. Na pewno te trzy pierwsze mecze są dobrym prognostykiem na resztę sezonu.
Czyli podobają się panu pierwsze efekty pracy Roberta Warzychy?
Wyniki go bronią. Styl też, bo praktycznie w każdej formacji widać postęp, a większość zawodników – w tym choćby Mateusz Zachara – wróciło do wysokiej dyspozycji. Nie potrzebne jest tylko całe to zamieszanie, które wiąże się z brakiem odpowiednich uprawnień trenerskich. Liczę, że wkrótce sprawa zostanie rozwiązana, bo przecież to nie jest takie proste, aby Józef Dankowski w nieskończoność firmował obecny układ.
Teraz przed zabrzanami mecz u siebie z Jagiellonią Białystok, która również nadspodziewanie dobrze rozpoczęła obecne rozgrywki. Z notowań firm bukmacherskich wynika jednak, że górnicy mają duże szanse na kolejny korzystny rezultat. Pana zdaniem również podopieczni Józefa Dankowskiego są faworytami piątkowej batalii?
Wiadomo jak to jest z faworytami w piłce – niby są, ale tak naprawdę ich nie ma. Myślę jednak, że Górnik pójdzie za ciosem i wygra kolejne spotkanie. Osiem punktów w czterech meczach to byłaby super sprawa.
Nie boi się pan, że wkrótce i tak Górnik znajdzie się na fali opadającej ze względu na olbrzymie problemy finansowe i organizacyjne?
Może tak być. Wspomniane kłopoty wcześniej czy później mogą się odbić na atmosferze w zespole i osiąganych wynikach. W końcu ile można grać bez wypłaty? Tak samo martwić może przeciągająca się budowa stadionu. Gdyby na trybunach mogło zasiadać więcej niż trzy tysiące widzów, na meczach panowałby zupełnie inny klimat.
Groźba rozwiązania kontraktów z winy klubu lub odejścia czołowych zawodników w zamian za zrzeczenie się zaległych wynagrodzeń cały czas jest bardzo realna…
Zgadza się. Tyle że nie będzie to żadne wyjście z tej kłopotliwej sytuacji. Wiadomo, że pewne problemy ciągną się za Górnikiem już od kilku lat i cały czas nie widać ich końca. Dzięki wysokim miejscom w dwóch poprzednich sezonach udawało się jednak przynajmniej częściowo zapomnieć o wszystkim. Można nawet powiedzieć, że w ostatnich latach drużyna osiągała rezultaty ponad możliwości organizacyjne klubu.
Zbigniew Waśkiewicz potrafił wyprowadzić na prostą Polski Związek Biathlonu, ale w Górniku nie zrealizował swojej misji. Ma pan jakiegoś wymarzonego kandydata na stanowisko prezesa klubu? Może któryś z byłych piłkarzy?
Nikt nie przychodzi mi do głowy. Zresztą jak widać, sytuacja jest skomplikowana – skoro on sobie nie poradził, to kto sobie poradzi? Kwestii wielomilionowych długów nie da się rozwiązać ot tak. A częste zmiany na stanowisku prezesa z pewnością nie wpływają na poczucie stabilizacji w klubie. Trudno się później dziwić, że i sponsorzy boją się wejść do klubu z większymi środkami.
Potrafi pan sobie wyobrazić zespół Górnika w IV czy V lidze? Jak kiedyś GKS Katowice, Lechia Gdańsk czy Pogoń Szczecin, a niedawno Polonia Warszawa czy ŁKS Łódź?
Nie, nie, nie. Nie zakładajmy takich czarnych scenariuszy. Górnik to zbyt wielka firma, aby upaść tak nisko. Wspomnianym klubom rozpoczęcie wszystkiego od nowa wyszło na korzyść, ale nie ma pewności, że tak samo byłoby w przypadku Górnika. Dlatego trzeba być dobrej myśli i jeszcze mocniej trzymać kciuki za piłkarzy, żeby wyniki sportowe dalej były na dobrym poziomie. Miałem przyjemność grać w Zabrzu, kiedy klub osiągał największe sukcesy w historii i serce mnie teraz boli, kiedy czytam i słyszę o tych wszystkich gigantycznych zaległościach. Mieszkam blisko stadionu, więc ciężko nie być na bieżąco…
Patrząc na składy i dotychczasowe poczynania Ruchu i Piasta, a także na sytuację, w której znalazł się Górnik, można chyba zaryzykować stwierdzenie, że śląskie kluby w tym roku czeka wyjątkowo trudny sezon?
Nie popadajmy w skrajny pesymizm. Jak nie jest powiedziane, że Jagiellonia i Pogoń będą cały czas w czubie tabeli, tak samo Piast i Ruch nie muszą być bez przerwy na szarym końcu. Choć rzeczywiście chorzowianie na razie w niczym nie przypominają drużyny z poprzedniego sezonu. No cóż, kibice na Śląsku muszą być przygotowani na każdy rozwój wypadków.
Add Comment