– Każdy z zespołów miał momenty, w których przeważał, więc wynik do ostatniej minuty był niewiadomą. Mecz mógł się zakończyć zarówno remisem, jak i zwycięstwem naszym lub Wisły – mówił po dzisiejszym spotkaniu Marek Zieńczuk.
Choć „Niebiescy” byli dziś blisko pokonania drużyny Franciszka Smudy, doceniają także punkt przywieziony ze stadionu przy Reymonta. – Po trzech porażkach z rzędu, nawet skromna zdobycz punktowa to na pewno pozytywna wiadomość. Zwłaszcza, że dziś nasza gra wyglądała trochę lepiej niż w poprzednich meczach. Do 83. minuty prowadziliśmy i mogliśmy nawet wygrać to spotkanie – stwierdził Marek Zieńczuk po ostatnim gwizdku.
Pomocnik Ruchu żałuje, że w ostatnich minutach spotkania, jego zespół pozwolił rywalom zepchnąć się do defensywy. – Dzięki temu Wisła stworzyła sobie wiele groźnych sytuacji i jedna z nich zakończyła się bramką. My też wypracowaliśmy okazje do podwyższenia wyniku. Sam miałem dwie, a przed szansą na zdobycie bramki stanął też Grzesiu Kuświk. Jeśli chodzi o moją sytuację, to podjąłem złą decyzję, z której potem ciężko się było wycofać. Miałem odkryty krótki róg i mogłem spokojnie tam zmieścić piłkę. Czasami „Buchal” na treningach się kładł, więc myślałem, że także w tej sytuacji się położy i chciałem go przelobować. Niestety wyczuł mnie. Mecz mógł wygrać zarówno jeden jak i drugi zespół, bo każda z drużyn miała momenty, w których przeważała i starała się zdominować rywala – zapewnia piłkarz cytowany przez oficjalną stronę chorzowian.
„Zieniu” podkreśla, że priorytetem dla niego i kolegów z zespołu są rozgrywki ligowe. – Ekstraklasa jest dla nas najważniejsza, a puchary to tylko przyjemna przygoda. Chcemy w lidze wygrywać, aby nikt nie pomyślał, że traktujemy te mecze ulgowo. Do każdego z nich staramy się podejść tak samo mocno skoncentrowani. Mamy teraz trochę czasu na regenerację, bo kolejny mecz pucharowy dopiero za 2 tygodnie, więc możemy skupić się na lidze – mówił pomocnik Ruchu.
Add Comment