– Spokojnie, dopiero drugi mecz czekam na to setne trafienie. Z Jagiellonią były sytuacje ku temu, żeby strzelić, szczególnie sytuacja, w której Michał nie zauważył mnie w polu karnym, ale jestem pewien, że prędzej czy później ta setka pęknie – powiedział po piątkowym starciu ligowym na łamach oficjalnej strony internetowej Legii, snajper stołecznej ekipy, Marek Saganowski.
– Przyjechaliśmy do Białegostoku i pewnie zwyciężyliśmy 3:0, ale nie sądzę, żeby ten sezon miał być dla nas nudny, bo jesteśmy tak mocni. Będzie ciekawie, przecież szlagierowe mecze cały czas przed nami. Teraz pokazujemy, że to, co dzieje się wokół klubu, jest poza nami, gdy wychodzimy na boisko, gdzie robimy swoje, pokazując pełen profesjonalizm. Z meczu na mecz widać, że jesteśmy coraz silniejsi, potrafimy zdominować przeciwnika i strzelać dużo bramek. Frustrację czasem wyrzuca się na przeciwników, co trochę uskuteczniała Jagiellonia, bo nie szła im gra, ale to jest piłka nożna, męski sport i tu się po prostu trzeba trochę pokopać po nogach – wytłumaczył po spotkaniu „Saganowski”.
– Mnóstwo walki czeka nas także w nadchodzącym meczu Ligi Europy z Aktobe. Ostatniej wizyty w Białymstoku nie wspominałem miło, mimo że też wywieźliśmy stąd trzy punkty (chodzi o kontuzję, której „Sagan” się wtedy nabawił – przyp. red.). Chcę strzelać bramki w każdym meczu i wykorzystywać szanse, jakie otrzymuję od trenera. W pewnym stopniu na pewno wywiązałem się z zadań, które miałem wykonać na boisku, chociaż szkoda, że nie udało się strzelić bramki – stwierdził.
Add Comment