– Potrzebujemy takiego jednego meczu, o którym ludzie będą mówili długo. Jak kadra Beenhakkera z Portugalią czy trenera Engela z Ukrainą, po którym rozpoczęła zwycięski marsz ku mistrzostwom świata – powiedział Kamil Grosicki przed sobotnim meczem z Niemcami na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Grosicki bardzo dobrze spisał się w otwierającym eliminacje spotkaniu z Gibraltarem, kiedy zdobył dwa gole. Swoje pierwsze w reprezentacji. Po tym wydarzeniu nieoczekiwanie stracił miejsce w klubowej drużynie i mało występował w lidze francuskiej. Mówi się o tym, że trudno byłoby mu wytrzymać dwa mecze w ciągu kilku dni na odpowiednim poziomie. A już we wtorek gramy ze Szkocją.
– Po meczu z Gibraltarem doznałem kontuzji pleców. Nie grałem, ale na ostatnie trzy ligowe spotkania wróciłem. W ostatnim meczu zagrałem 80 minut. Dobrze się czułem. Mam nadzieję, że kilka treningów z kadrą zrobię i będzie dobrze. Trener będzie decydować, czy to miejsce w składzie mi się należy. Tak samo na mecz ze Szkocją, bo tu na wygranej też będzie bardzo nam zależało – stwierdził. – Jako drużyna powolutku idziemy do przodu – dodał.
Skład na Niemców budzi rozmaite spekulacje. Jedna z nich dotyczy Sebastiana Mili. Wszyscy zastanawiają się, czy 32-letni pomocnik też nie powinien znaleźć się w jedenastce.
– Sebastian jest w bardzo dobrej formie. Nie mamy praktycznie klasycznej dziesiątki poza nim. Jest moim dobrym kolegą. Wesołym, doświadczonym zawodnikiem. Kiedy ma grać jak nie wtedy, kiedy jest w bardzo dobrej formie – mówił z przekonaniem Grosicki.
Add Comment