Guilherme: Pisano o mnie, że jestem spaślakiem i się zapuściłem

– Opinia jest jak dupa – każdy ma swoją. Nie miało to dla mnie większego znaczenia, że w Internecie napisano, iż wyglądam jak spaślak i się zapuściłem. Pisał to ktoś, kto nie ma pojęcia o tym, co się dzieje w klubie, nie widział jak pracowałem na treningach i jak wyglądam. Dla mnie istotne są opinie osób, które mnie otaczają – trenera, sztabu medycznego, kolegów z zespołu. Co ciekawe tekst ukazał się w momencie, kiedy pracowałem najciężej. Cóż… Jedni piszą bardziej rzetelnie, inni mniej. Nie ma się co przejmować – opowiada w rozmowie z legia.net Guilherme.

Brazylijczyk przyszedł do Legii w ubiegłym sezonie. Ładnie pokazał się w linii pomocy i błyskawicznie doznał kontuzji, która wyłączyła go z gry i treningów na wiele tygodni. – To był najtrudniejszy moment w moim życiu. Rożne rzeczy mi się zdarzały, ale przez coś takiego nigdy nie przechodziłem i mam nadzieję, że to się już nigdy więcej nie powtórzy. To fatalnie, kiedy ktoś nie może robić w życiu nagle tego, co kocha i potrafi najlepiej, czyli w moim wypadku grać w piłkę. Była operacja, proces dochodzenia do siebie po zabiegu, powrót na boisko, pogorszenie stanu zdrowia i tak w kółko. Był to uraz kolana, czyli sprawa bardzo skomplikowana i delikatna – mówi zawodnik stołecznego klubu.

– Miałem momenty zwątpienia, złego samopoczucia, ale na szczęście udało mi się to przezwyciężyć. Było mi łatwiej dzięki ludziom, którzy byli wokół mnie. Osobą, która pomogła mi najbardziej, była jednocześnie matką, ojcem, bratem, siostrą i pielęgniarką – była moja żona Ivy. Odczuwałem też cały czas wsparcie i opiekę ze strony klubu – a to było niezwykle ważne dla psychiki, świadomość, że wciąż na ciebie ktoś liczy i czeka. Były momenty frustracji, było mi ciężko, ale nawet wtedy starałem się myśleć pozytywnie. Dzięki temu udało się to wszystko przezwyciężyć – przyznał piłkarz.

– Moją ulubioną pozycją na boisku jest skrzydło, lub ewentualnie taka typowa „dziesiątka”. Ale grałem już w wielu ważnych meczach na lewej obronie i dawałem sobie radę. Jeśli trener będzie mnie widział na tej pozycji, to zrobię wszystko, co w mojej mocy, by go nie zawieść – podsumował.