– W pierwszej połowie zawiedliśmy samych siebie i kibiców, bo ta gra nie wyglądała najlepiej. W drugiej natomiast przejęliśmy inicjatywę, przycisnęliśmy trochę Śląsk, czego efektem była zdobyta przeze mnie bramka – stwierdził w rozmowie z oficjalną stroną Wisły Kraków Paweł Brożek.
– Byliśmy zbyt bierni w defensywie, dlatego Śląsk w pierwszej połowie stworzył sobie kilka okazji i był lepszą drużyną. Nasze problemy wynikały ze zbyt wielu niepotrzebnych strat i tego, że nie umieliśmy skutecznie zaatakować – dodał.
Biała Gwiazda z powodu kartek i kontuzji zagrała w mocno przemeblowanym składzie. Szczególnie odczuła to wiślacka defensywa, która od pierwszych minut nie funkcjonowała najlepiej. – Na pewno miało to jakiś wpływ na naszą grę. Wypadło dwóch podstawowych zawodników i trener musiał łatać dziury. Po pierwszej połowie przegrywaliśmy, ale wejście Mariusza Stępińskiego trochę ożywiło naszą lewą stronę i zdołaliśmy wyrównać – ocenił Paweł.
– Gdyby tylko Manu lepiej podał, to tak naprawdę wystarczyłoby dostawić stopę i byłoby 2:1. Jednak Śląsk też mógł wygrać, dlatego trzeba przyjąć ten jeden punkt z pokorą. Bardzo chcieliśmy wygrać, szczególnie, że graliśmy na swoim stadionie i przed swoimi kibicami – zakończył.