Trener Korony Kielce Ryszard Tarasiewicz po sobotnim spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz (2:2) doceniał możliwości ofensywne rywali i był rozczarowany postawą Michała Janoty.
– Powiedziałem przed meczem i to nie była kurtuazja, że Zawisza ma duży potencjał ofensywny. Ułatwiliśmy nieco rywalom zadanie w pierwszej połowie, bo popełnialiśmy za dużo prostych błędów technicznych – przyznał były szkoleniowiec Śląska i bydgoszczan w rozmowie z oficjalną stroną Korony.
– Chcieliśmy za szybko w bezpośredni sposób atakować. Udało się strzelić ładną bramkę, ale niepotrzebnie straciliśmy gola do szatni. W drugiej połowie chcieliśmy grać bardziej dynamicznie. Sytuację ułatwiła nam czerwona kartka dla Ziajki. Później mieliśmy kilka okazji po tym jak już wyrównaliśmy, ale nie udało się zdobyć zwycięskiej bramki. Żadna ze stron nie jest jednak pokrzywdzona tym rezultatem – podkreślił były reprezentant Polski.
– Można było wcześniej ściągnąć Petrowa. Podobna sytuacja była w Chorzowie. Jak zostaje 10-15 minut, jak mecz jest na tzw „grillu”, to czasami wejście nowego zawodnika nic nie daje. Piłkarze muszą też się nauczyć cierpieć. Był zamiar zmiany, trochę się to opóźniło, ale nie ma co dywagować. Trudno też od razu po żółtej kartce zmieniać zawodnika – bronił swojej decyzji doświadczony szkoleniowiec.
– W przypadku Jonoty to nie był to występ, którego oczekiwałem. Ma świetne predyspozycje. On w trakcie tygodnia nie prezentował się dobrze, a bardzo dobrze. Jego lewa noga, stałe fragmenty, pod nieobecność Golańskiego to miało nam dać większa siłę ofensywną – dodał Tarasiewicz.