Liverpool FC wypadł w sobotę o tyle lepiej od innych uznanych firm z Premier League jak Manchester City i Chelsea Londyn, że nie przegrał swojego spotkania z niżej notowanymi rywalami w IV rundzie Pucharu Anglii. Remis 0:0 z Bolton Wanderers oznacza jednak konieczność rozegrania dodatkowego meczu.
To było sentymentalne spotkanie dla Emile Heskey’a. Na przełomie wieków tworzył on z Michaelem Owenem duet napastników „The Reds”. W barwach klubu z Anfield Road zdobył m.in. Puchar UEFA, Superpuchar Europy i Puchar Anglii. Jego partner z tego ataku karierę zakończył już półtora roku temu. Popularny „Bruno” wciąż natomiast występuje na profesjonalnym poziomie i znów zagrał w miejscu, gdzie święcił największe triumfy w karierze. Miał on jednak niewiele do powiedzenia, podobnie zresztą jak cały zespół „Kłusaków”. Liverpool całkowicie zdominował zdarzenia na boisku i przez większą część gry posiadanie piłki po stronie zespołu Brendana Rodgersa wynosiło powyżej 60 procent.
Poza efektowną statystyką strzałów (24-7, w tym 9-0 w próbach celnych) nie wynikało jednak z tego zbyt wiele. Najgroźniejszą sytuację gospodarze stworzyli w 57. minucie. Mocny strzał Philippe Coutinho z osiemnastu metrów obronił w pięknym stylu bramkarz Boltonu, Adam Bogdan, a wolej Javiera Manquillo powędrował obok bramki. Później węgierski golkiper „Kłusaków” świetnie wykazał się także przy próbie Boriniego w doliczonym czasie gry, kiedy to sparował strzał Włocha na poprzeczkę.
Formy Madziarowi mógłby pozazdrościć zaś arbiter tego pojedynku. Pan Kevin Friend nie dostrzegł wszak ewidentnego faulu Matta Millsa na serbskim skrzydłowym Liverpoolu, Lazarze Markoviciu, czym pozbawił „The Reds” szansy na pokonanie Bogdana z rzutu karnego.
W szeregach Boltonu brylował natomiast inny „ofensywny weteran” – Eidur Gudjohnsen. Między 63., a 67. minutą dwukrotnie starał się zaskoczyć Simona Mignoleta, ale nawet nie trafił w bramkę. Niemoc w ataku obu zespołów zmusza w tych okolicznościach Brendana Rodgersa oraz menedżera „Kłusaków”, Neila Lennona do wpisania w swoich kalendarzach na 4 lub 5 lutego dodatkowego pojedynku, decydującego o prawie gry w V rundzie Pucharu Anglii.
* * * * * *
Liverpool – Bolton Wanderers 0:0