Ruch Chorzów przegrał na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 1:2 (0:1) w meczu 5. kolejki Ekstraklasy. Doświadczony pomocnik Niebieskich, Maciej Iwański przyznał, iż o ostatecznym rezultacie rywalizacji zadecydowały stałe fragmenty gry.
Po pięciu rozegranych spotkaniach podopieczni Waldemara Fornalika zajmują z siedmioma punktami na swoim koncie szóste miejsce. Na dorobek statystyczny chorzowskiego klubu złożyły się dwa zwycięstwa i jeden remis.
– Był to nasz trzeci mecz w ciągu sześciu dni, ale nie wydaje mi się, żeby zabrakło nam zadziorności czy świeżości. Nasza gra nie wyglądała najgorzej choć wydaje się, że do sytuacji 2:0 to Jagiellonia miała przewagę – powiedział Maciej Iwański, cytowany przez oficjalną stronę Ruchu Chorzów.
– Przy stanie 0:0 mieliśmy strzał i rzut rożny po którym mogliśmy wyjść na prowadzenie. Podejrzewam, że gdybyśmy wtedy strzelili bramkę to ten mecz całkiem inaczej ułożyłby się dla nas – kontynuował były gracz Podbeskidzia Bielsko-Biała.
– Klasowa drużyna pokazuje, że takim rzutem wolnym jest w stanie wygrać mecz i tutaj przy stanie 0:0 Jagiellonia to pokazała. Wydawało się, że dośrodkowanie nie będzie groźne, bo piłka była ustawiona daleko od pola karnego, ale gospodarze dobrze wykonali ten stały fragment i przegrywaliśmy 1:0. Później chcieliśmy odrobić tą stratę, ale nadzialiśmy się na kontrę, po której gospodarze strzelili bramkę. Nawet przy stanie 2:0 mieliśmy okazję, żeby zmienić rezultat i wyrównać ten mecz – zaznaczył.
– Cieszy nas, że mamy kibiców za sobą. Liczyliśmy na wsparcie z ich strony i liczymy podczas kolejnych spotkań. Dziękujemy im za to, że przyjechali w tak licznej grupie i za doping w trudnych chwilach – stwierdził 34-latek.
– Czasu na wypoczynek nie będzie dużo, bo w przyszłą sobotę gramy mecz u siebie. Musimy dalej pracować, bo jest to początek ligi i nie możemy się oglądać w tył tylko walczyć dalej – dodał.