Dawid Kownacki: Zasłużyliśmy na krytykę

Powrót po kontuzji Dawida Kownackiego nie pomógł Lechowi Poznań w poprawieniu skuteczności. – Jest pewna poprawa w naszej grze, ale zabrakło nam szczęścia – powiedział po meczu z Podbeskidziem młody napastnik.

– Było wiele optymizmu przed spotkaniem, ale tak oczekiwanego przełamania nie było i trzeba już zacząć o mówić o katastrofie, jeśli chodzi o Waszą grę.

– To prawda. Bardzo nam zależało na tym, aby wreszcie zacząć strzelać bramki i wygrywać, ale niestety przegraliśmy dzisiaj 0:1. Widać jednak pewną poprawę. W poprzednich spotkaniach stwarzaliśmy sobie niewiele sytuacji do zdobywania bramek, a dzisiaj było ich zdecydowanie więcej, szkoda tylko, że żadnej nie wykorzystaliśmy. W kilku sytuacjach po prostu zabrakło nam szczęścia i szkoda, że akurat w takim momencie, gdy tak bardzo potrzebujemy bramek.

– Wróciłeś po kontuzji, więc w Twoim przypadku ta frustracja spowodowana porażką i niewykorzystanymi sytuacjami jest chyba mniejsza niż u kolegów, którzy przeszli dziś przez to już kolejny raz z rzędu?

– To, że nie grałem w ostatnich spotkaniach nie oznacza, że te porażki były dla mnie mniejszą traumą, przeżywałem je tak samo jak inni i czułem się za nie tak samo odpowiedzialny. Wszyscy jesteśmy drużyną i to razem przegrywamy oraz wygrywamy. Dzisiaj miałem okazję pomóc na boisku, pociągnąć grę do przodu, sam mogłem zdobyć gola w jednej z sytuacji, ale jej nie wykorzystałem. Żałuję, ale tak jak powiedziałem, przegrywa cały zespół.

– Jak przyjęliście zachowanie kibiców, którzy już w trakcie meczu nie szczędzili gorzkich okrzyków pod Waszym adresem?

– Prawdę mówiąc, nie było to dla nas zaskoczeniem. Już w zeszłym sezonie, kiedy nam nie szło, kibice zachowywali się podobnie. Uważam, że zasłużyliśmy sobie na krytykę, ale za ostatnie mecze, niekoniecznie za ten dzisiejszy, kiedy naprawdę zagraliśmy lepiej.

– Co się musi stać, abyście wreszcie się przełamali?

– We wcześniejszych meczach stwarzaliśmy tylko kilka okazji do zdobycia gola, dzisiaj było ich już zdecydowanie więcej, ale zabrakło nam szczęścia. Gdybyśmy wykorzystali chociaż jedną z kilku sytuacji na 1:0, to cały mecz wyglądałby już zupełnie inaczej. Wszyscy wierzymy, że uda się w następnym spotkaniu.