Reprezentacja Polski pokonała w meczu towarzyskim Islandię 4:2, mimo że po pierwszej połowie przegrywała 0:1. Kamil Gilk powiedział, że w przerwie spotkania w szatni „Biało-Czerwonych” nie było nerwowej atmosfery.
– W przerwie w naszej szatni był spokój. Tak jak w meczach eliminacyjnych, nie było nerwowo, mimo że pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Nie wypowiadaliśmy ostrych słów. Każdy starał się zachować spokój i to się opłaciło. Musimy jednak pracować nad tym, by wyeliminować błędy, jakie popełnialiśmy przy stracie bramek. Przyzwyczailiśmy fanów, że nasza drużyna nigdy nie odpuszcza. Nawet, gdy nie układa nam się gra, zawsze walczymy do końca. Dzięki temu przyciągamy kibiców na stadion. Trudno jest wypełnić Stadion Narodowy w meczu towarzyskim, a to w starciu z Islandią się udało – powiedział Glik.
Po pierwszej połowie spotkania, Polska przegrywała 0:1 po golu Gylfiego Sigurdssona z rzutu karnego. Po przerwie trafienia dla drużyny prowadzonej przez Adama Nawałkę zaliczyli Kamil Grosicki, Bartosz Kapustka i Robert Lewandowski (dwa), a bramkę dla gości strzelił Alfred Finnbogason.
– Po jednej z sytuacji, w której zablokowałem dośrodkowanie, po nodze przeszedł mi prąd. Na szczęście nie zakończyło się to kontuzją – dodał 27-letni piłkarz.
Kolejnym rywalem Polaków będą Czechy. Spotkanie rozegrane zostanie we wtorek 17 listopada we Wrocławiu.