Obrońca Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec, Jerome Boateng, przyznał, że zdarzenia, jakie miały miejsce w Paryżu, są jednymi z najbardziej przerażających z jakimi miał do czynienia.
Filar defensywy Bawarczyków przebywał na boisku w czasie towarzyskiego meczu pomiędzy Francją a Niemcami przez 45 minut, a później wraz z kolegami – ze względów bezpieczeństwa – spędził noc na stadionie.
W serii ataków w Paryżu zginęło 129 osób. Terroryści uderzyli w piątek wieczorem w sześciu miejscach jednocześnie. Podczas meczu obecni na Stade de France kibice około 20. minuty pierwszej połowy usłyszeli dwa wybuchy. Nad obiektem jeszcze podczas gry pojawiły się helikoptery. Po spotkaniu część fanów została na stadionie, ponieważ bała się go opuścić. Piłkarze reprezentacji Francji zatrzymali się w tunelu prowadzącym do szatni i z niedowierzaniem spoglądali na telebim, na którym pojawiały się informacje dotyczące zamachów.
– Po pierwszym wybuchu spojrzałem na trybuny, ale nie zauważyłem dymu. Zastanawiałem się, co to mogło być – wspomina Boateng. – Dla mnie noc w Paryżu to najbardziej przerażające doświadczenie w życiu, gdyż byliśmy tak blisko tych zdarzeń – dodał.