Szkoleniowiec Interu Mediolan Roberto Mancini nie ukrywał pretensji do swoich podopiecznych po niedzielnym spotkaniu z Hellas Werona.
„Nerazzurri” na Stadio Marc’Antonio Bentegodi przegrywali już 1:3, ale Argentyńczyk Mauro Icardi oraz Chorwat Ivan Perisić uratowali remis 3:3 ekipie z Lombardii, która zajmuje czwarte miejsce w tabeli i za tydzień zmierzy się na wyjeździe z trzecią aktualnie z klasyfikacji Fiorentiną.
– Straciliśmy trzy bramki po stałych fragmentach gry. Zaspaliśmy za bardzo w tych sytuacjach. Zaczęliśmy dobrze, ale później znaleźliśmy się w narożniku. Wszystko stawało się coraz trudniejsze – przyznał Mancini w rozmowie z oficjalną stroną Interu.
– Udało nam się doprowadzić do wyrównania i do końca walczyliśmy o dwa punkty więcej. Mieliśmy swoje szanse aż do 93 minuty. Nie możemy jednak tracić aż trzech goli po stałych fragmentach gry. Musimy nad tym mocniej popracować – stwierdził opiekun były szkoleniowiec Manchesteru City.
– Straciliśmy kilka punktów z drużynami niżej w klasyfikacji, ale piłka nożna jest dziwna. Czasami można wygrać pięć, czy sześć meczów z rzędu. Musimy teraz odrobić te straty. Będziemy walczyć o trzecie miejsce do końca – podsumował Mancini.