Ruch Chorzów zagra przed własną publicznością z Cracovią w ramach 25. kolejki Ekstraklasy. Obrońca „Niebieskich”, Martin Konczkowski przyznał, że jego zespołowi może pomóc atut swojego stadionu.
W poprzedniej serii gier podopieczni Waldemara Fornalika przegrali na wyjeździe z Legią Warszawa 0:2. – Pierwsza połowa nie była zła w naszym wykonaniu, a zwłaszcza początek. Nastawialiśmy się, że Legia na nas ruszy, a mimo to parę razy fajnie pograliśmy piłką i nie wybijaliśmy piłki na auty. Pierwsza połowa nie była zła aczkolwiek w drugiej, szybko stracona bramka podcięła nam skrzydła. Było jeszcze 40. minut do końca meczu, więc nie było nic do stracenia. Nie poddaliśmy się i staraliśmy, ale brakowało nam dokładnego grania i więcej agresji z naszej strony. Legia grała bardzo agresywnie i tym nas trochę zdominowali – powiedział 22-latek, cytowany przez oficjalną klubową stronę internetową.
– Następny mecz już środę, więc będziemy mieli szybko okazję do rehabilitacji. Musimy jak najlepiej się zregenerować, odpocząć i u siebie zdobyć trzy punkty – dodał.
– Kibice zaśpiewali nam po meczu: „głowy do góry!”. Takie coś podnosi na duchu. Nie możemy się załamywać jedną porażką. Trzeba wziąć się w garść, bo kolejny mecz za parę dni. Myślę, że w walce o punkty z Cracovią pomoże nam atut własnego stadionu. Mamy nadzieję, że kibice w licznej grupie pojawią się na Cichej i będą nas wspierać głośnym dopingiem – zakończył.