– Szkoda tego spotkania, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że je zawaliliśmy. Nie ma co szukać tanich usprawiedliwień, zawiedliśmy na całej linii – przyznał po meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała (0:3) zawodnik Jagiellonii Białystok, Piotr Tomasik.
Żółto-Czerwoni po 29. seriach gier plasują się w tabeli piłkarskiej Ekstraklasy na jedenastym miejscu. Jak do tej pory zgromadzili oni na swoim koncie trzydzieści pięć punktów, a więc tyle samo co otwierająca grupę mistrzowską Lechia Gdańsk.
– Szkoda dwóch niewykorzystanych sytuacji, bo śmiem twierdzić, że jedna bramka wiele by zmieniła. Goście by się cofnęli i na pewno stworzylibyśmy jakieś sytuacje do wyrównania. Szkoda tego spotkania, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że je zawaliliśmy. Nie ma co szukać tanich usprawiedliwień, zawiedliśmy na całej linii – stwierdził wychowanek Hutnika Nowa Huta, cytowany przez „jagiellonia.pl”.
– Mecz trwa 90, a bramki padły kuriozalne. Coś jest z nami nie tak, że jak tracimy jedną bramkę, to jakby uchodziło z nas powietrze i bardzo ciężko nam się gra, a tak trudno odwrócić losy spotkania. Trzeba nad tym popracować, ale chyba wszystko siedzi w naszych głowach – kontynuował.
– Strzeliliśmy dwa samobóje, co jest kuriozalną sytuacją. Taka jest piłka nożna. Co zrobić, żeby wygrać w Gliwicach? Każdy ma swoje sposoby, żeby z dołka się wydostać. Ja osobiście nie rozmyślam o meczach, które już się odbyły, tylko koncentruję się na tych, które przede mną. Trzeba patrzeć do przodu – dodał.