– Nie pamiętam takiego meczu w karierze, że w 30 minut strzela się dwa samobóje. Potem walczyliśmy do końca, aby wrócić do tego meczu. Szkoda, że nie strzeliliśmy żadnego gola w pierwszym kwadransie drugiej połowy – stwierdził po spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała (0:3) pomocnik Jagiellonii Białystok, Konstantin Vassiljev.
Żółto-Czerwoni po 29. seriach gier plasują się w tabeli piłkarskiej Ekstraklasy na jedenastym miejscu. Jak do tej pory zgromadzili oni na swoim koncie trzydzieści pięć punktów, a więc tyle samo co otwierająca grupę mistrzowską Lechia Gdańsk.
– Nie byłem zaskoczony tym faktem. Takie jest życie piłkarza. Na boisku wychodzi tylko jedenastu zawodników, siedmiu musi czekać na swoją szansę na ławce, a jeszcze pięciu-sześciu na trybunach. Przed każdym spotkaniem jest maksymalna rywalizacja, więc trzeba się pokazywać z dobrej strony na każdym meczu i treningu – powiedział Estończyk, cytowany przez „jagiellonia.pl”.
– Nie pamiętam takiego meczu w karierze, że w 30 minut strzela się dwa samobóje. Potem walczyliśmy do końca, aby wrócić do tego meczu. Szkoda, że nie strzeliliśmy żadnego gola w pierwszym kwadransie drugiej połowy, bo mieliśmy na to sporo okazji – kontynuował.
– Po meczu głównie rozmawialiśmy. Nie widzę powodu, żeby teraz nagle ktoś nam stanął i zaczął krzyczeć w szatni. Takie jest życie. Powtórzę, że nie wyglądało to tak źle jak końcowy wynik. Za tydzień nowy mecz i musimy być się do niego przygotowywać. Wciąż walczymy o ósemkę i choć będzie ciężko, to będziemy walczyć do końca i zobaczymy, co to przyniesie – dodał.