– Drużyna, która spada z Ekstraklasy, a po roku do niej wraca zasługuje na słowa uznania – podkreślił Bartosz Bereszyński. W sobotę Legia rozpoczyna ligowy sezon meczem z GKS Bełchatów.
Bereszyński pauzuje w europejskich pucharach za kartki, więc trener Henning Berg nie ma kłopotu na prawej obronie i na razie stawia na Łukasza Brozia. Czy tak się stanie w lidze trudno powiedzieć, bo pamięć tego jak obrońcy spisywali się w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciwko irlandzkiemu St. Patrick’s przywołuje konieczność zastosowania rozwiązań doraźnych. W środę w warszawskiej drużynie nie funkcjonowało dosłownie nic poza bramkarzem. Bereszyński też zresztą zdążył wejść w sezon w niezbyt dobry sposób. Zagrał bowiem w Superpucharze z Zawiszą na lewej obronie, będąc często ogrywanym przez napierających bydgoszczan.
– Nie chcę się usprawiedliwiać. Obrońcą jestem od półtora roku i czasem brakuje mi praktyki. Gra w defensywie to cały czas dla mnie wyzwanie. Bełchatów przyjedzie do nas pełen wiary. Mogą jednak myśleć sobie, że wygrają 5:0, ale musimy wyjść na boisko pewni siebie i uniemożliwić im realizację planów. Rzadko się zdarza, by drużyna tak szybko wróciła do Ekstraklasy. Bełchatów to naprawdę dobry zespół – stwierdził Bereszyński.
Add Comment