W niedzielnym meczu z Lechem Poznań Bartosz Szeliga po raz kolejny strzelił bardzo ważną bramkę dla Piasta. Na początku drugiej połowy skrzydłowy Niebiesko-czerwonych wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Szeliga znalazł się – podczas strzelania swojego gola – w identycznej sytuacji, jak podczas meczu z Górnikiem w Zabrzu. – W oczach stanął mi ten moment z 14 września. Wtedy chciałem zakończyć ją podobnie jak dziś, ale wtedy nie wyszło. Teraz dobrze sobie przyjąłem piłkę. Popatrzyłem, że Gostomski zrobił taki ruch, jakby miał się zawahać, więc podrzuciłem futbolówkę i wpadło! Może jakby w pierwszym momencie bramkarz Lecha do mnie wyszedł, to by mnie „skasował”. Ale na szczęście udało się strzelić – mówi „Szeli” cytowany przez oficjalną stronę gliwickiego klubu.
Młodego pomocnika bardzo często z trybun dopinguje rodzina. – Tym razem nie było na Okrzei tylko mojej dziewczyny, ale był za pojawił się brat. Im wszystkim dedykuję tego gola. Podczas spotkania nie za bardzo mam czas, aby o tym myśleć. Trzeba się wtedy skupić na grze – dodaje.
Historia meczów z „Kolejorzem” nie była najlepsza. – Czy żyliśmy żądzą rewanżu na Lechu? Na pewno cieszy to zwycięstwo, bo ta seria była nieciekawa. Wygrana smakuje podwójnie, bo sprawiliśmy tym kibicom, którzy przyszli nas dopingować, trochę frajdy – kończy skrzydłowy.