Szkoleniowiec Liverpoolu, Brendan Rodgers przyznał tuż przed meczem z Aston Villą w ramach 7. kolejki Barclays Premier League, iż zdaje sobie bardzo dobrze sprawę z presji jaką nakładają na niego fani The Reds.
Ekipa z czerwonej części Merseyside niezbyt udanie rozpoczęła zmagania w sezonie 2015/2016. Po sześciu rozegranych spotkaniach ligowych ma na swoim koncie zaledwie osiem punktów i w efekcie plasuje się na odległym trzynastym miejscu w tabeli.
– Naturalnie, nigdy nie popadam w samozadowolenie i nie myślę, że jestem osobą nie do ruszenia – powiedział Irlandczyk z Północy, cytowany przez „Liverpool Echo”.
– Wiem, iż każdego dnia trzeba pokazywać się z najlepszej strony. Nigdy nie zwątpiłem w to co robię, ale oczywiście zdaje sobie bardzo dobrze sprawę z tego, że tylko pozytywne wyniki pozwolą mi zachować pracę – kontynuował.
– Od kiedy objąłem posadę menadżera Liverpoolu to już kilkukrotnie spekulowano kto ewentualnie może mnie zastąpić. Tak naprawdę pracując w tak dużym klubie nie da się uciec od takich rzeczy – zaznaczył.
– Proszę kibiców, aby nie tracili wiary w drużynę. Nie ja jestem najważniejszy, liczy się przecież tylko sukces klubu – stwierdził były opiekun Swansea City, który dodał, iż wszyscy gracze zespołu w tej chwili trenują znacznie ciężej niż kiedykolwiek wcześniej i do sobotniego starcia z Aston Villą podchodzą z dużą dozą optymizmu.