Szkoleniowiec AC Milan Cristian Brocchi nie krył swojego niezadowolenia po przegranej 1:2 w Weronie z zamykającym tabelę Serie A zespołem Hellas.
Nic nie zapowiadało katastrofy. „Rossoneri” prowadzili na boisku zdegradowanej do Serie B drużyny, po trafieniu w pierwszej połowie Francuza Jeremy’ego Meneza. W drugiej drużyna z Mediolanu oraz jej kibice przeżyli przecierali jednak oczy ze zdumienia.
Do remisu doprowadził Giampaolo Pazzini, skutecznie egzekwując rzut karny. Już remis byłby ogromną niespodzianką, ale gospodarze pokusili się o sensację. W piątej minucie doliczonego czasu gry zwycięskiego gola dla miejscowych strzelił z rzutu wolnego Luca Siligardi.
Nie takiej zmiany oczekiwali kibice i działacze Rossonerich, kiedy przed dwoma tygodniami zwolniony został Sinsia Mihajlović, a drużynę powierzono byłemu piłkarzowi Milanu. – Poprzez charakter, jaki pokazywałem w okresie, kiedy grałem w piłkę, postaram się wyprowadzić nas z tej sytuacji. Jedyna droga do tego jaką znam, to ciężka praca – powiedział na konferencji prasowej Brocchi, cytowany przez oficjalną stronę Milanu.
– Rywale zagrali z dumą i zrobili wszystko, aby utrudnić nam życie. Moi piłkarze w pewnym momencie meczu się wyłączyli i nie byli w stanie dłużej grać jako zespół. Przez to byliśmy pod większą presją, zostawiliśmy zbyt dużo miejsca, a efekty tego widać. Z mojego punktu widzenia, nie miałem wystarczająco czasu, aby popracować, ale to ja jestem trenerem drużyny i biorę odpowiedzialność za ten wynik. To moje zadanie, aby drużyna grała z charakterem, jakiego oczekuję – podkreślił szkoleniowiec Milanu.
– Kiedy drużyna przestaje grać jako zespół i każdy gra indywidualnie, to oczywiście działa na korzyść przeciwnika, dodaje mu pewności siebie, co przekłada się na stwarzanie sytuacji. Podejście mentalne jest ogromnie ważne. W pewnym momencie piłkarze Werony byli od nas silniejsi mentalnie – przyznał Brocchi.
– Ci, którzy dokładnie nas obserwują, to wiedzą, że praca wykonana w poprzednich kilku dniach nie pozwoliła mi wiele zmienić. To jednak nie jest żadne wytłumaczenie. Każdy ma swój sposób, aby radzić sobie z takimi rzeczami i ja mam swój styl. Poproszono mnie, abym dał z siebie wszystko do końca sezonu i staram się jak najlepiej. Jeśli klub pozostawi mnie na stanowisku, to będę zachwycony. Jeśli nie, to trzeba będzie pójść dalej i zobaczymy, co się wydarzy. Wiedziałem, że to będzie trudna robota – zakończył trener AC Milan.