Szkoleniowiec Korony Kielce, Marcin Brosz na pomeczowej konferencji nie krył rozczarowania po porażce w meczu 9. kolejki Ekstraklasy z Górnikiem Łęczna 0:2.
– Wszyscy mieliśmy ogromne oczekiwania przed tym spotkaniem. Nie ukrywaliśmy, że chcieliśmy go rozstrzygnąć na naszą korzyść. W pierwszej kolejności chciałbym podziękować naszej publiczności, bo pomimo niekorzystnego wyniku cały czas nas wspierali – powiedział 42-letni trener cytowany przez oficjalną klubową stronę internetową.
– Jesteśmy na takim etapie, gdzie gra defensywna powinna być naszym priorytetem. Wydawało się, że dzisiaj był moment do tego, aby zagrać ofensywniej, ale boisko to zweryfikowało. Do pierwszej straconej bramki graliśmy przyzwoite spotkanie. Ten gol jednak zmienił oblicze pierwszej połowy, a w drugiej nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na Górnika. Walczyliśmy o chociaż honorową bramkę. Szkoda, że to się nie powiodło – dodał szkoleniowiec kieleckiego klubu.
– Życie często weryfikuje niektóre sprawy. Niekiedy schowani za podwójną gardą jesteśmy bardziej groźni. Zespół jednak dawał sygnały, że możemy wyjść bardziej ofensywnie. To kiedyś będzie nieuniknione. Często, gdy wydaje się, że to już ten moment, to człowiek dostaje obuchem po głowie. Po takim czymś trzeba dalej pracować i wierzyć w siebie – zakończył Marcin Brosz.
Korona ma na swoim koncie 12 punktów i zajmuje aktualnie 12 miejsce w tabeli Ekstraklasy. W następnej ligowej kolejce zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Kraków.