– Pokonaliśmy zespół, który w swoje kadrze ma mnóstwo reprezentantów. Podjęliśmy walkę i wygraliśmy – wyznał trener Korony Kielce Marcin Brosz po zwycięstwie z Lechią Gdańsk 4:2.
– Ten mecz miał kilku cichych bohaterów. Pierwszy z nich to Zbyszek Małkowski, który regulował tempo gry. Podpowiadał kiedy przyśpieszyć grę. Drugi to Bartek Rymaniak. Jego zadanie nie było łatwe, bo grał na stronie Haraslina i Peszki. Bartek powinien być zmieniony już w przerwie, bo nadciągnął mięsień czworogłowy. Zagrał jednak na własną odpowiedzialność i za to należy mu się szacunek. Grał dopóki mógł biegać – podkreślił Brosz cytowany przez oficjalną stronę Korony.
Kielczanie po siódmej wygranej w sezonie awansowali na dziewiąte miejsce w tabeli i tracą już tylko punkt do ósmego w klasyfikacji Zagłębia Lubin.
– Ta liga dopiero się zaczyna. Jeszcze wszystko przed nami. Ten mecz, jak i tamten w Szczecinie pokazał, że możemy rywalizować z wyżej notowanymi przeciwnikami. Jeszcze jednak wiele pracy przed nami. Strzelamy więcej goli, ale też zbyt łatwo je tracimy. Trzeba więc wrócić do pewnych schematów w grze obronnej – dodał Brosz.
Korona w następnej kolejce zmierzy się na wyjeździe z Górnikiem Łęczna.
(za korona-kielce.pl)