Brożek chce dogonić Żurawskiego w klasyfikacji strzelców. Uda mu się trafić w meczu z Legią?

Niedzielny pojedynek Wisły Kraków z warszawską Legią będzie dla snajpera Białej Gwiazdy, Pawła Brożka kolejną okazją do zdobycia bramki i dogonienia Macieja Żurawskiego w klasyfikacji strzelców wszech czasów.

Napastnik Białej Gwiazdy nie ukrywa, że pojedynki z Wojskowymi zawsze wywołują u niego dodatkową mobilizację, bez znaczenia, na jakim etapie rozgrywek się toczą. – Spotkania te wiążą się z wielkim prestiżem i walką o najwyższe cele w ekstraklasie. Legia w ostatnich latach jest najlepszą drużyną w Polsce, więc żeby odnieść zwycięstwo, musimy zagrać najlepiej, jak potrafimy. Wiemy, że nie będzie to łatwe, bo Legia marzy o mistrzostwie, ale my również mamy swoje cele – powiedział najlepszy strzelec krakowian w rozmowie z wisla.krakow.pl.

W ostatnim meczu obu drużyn przy Łazienkowskiej padł remis 2:2, a podopieczni Kazimierza Moskala stracili prowadzenie w ostatnich minutach meczu. – W tamtym meczu pokazaliśmy, że na Legii da się powalczyć. Byliśmy drużyną lepszą, ale zabrakło szczęścia w ostatnich minutach. Mamy nadzieję, że obróci się ono w końcu w naszą stronę, a ze stolicy wrócimy z tarczą – dodaje były reprezentant Polski cytowany przez oficjalną witrynę Bialej Gwiazdy.

Ewentualne zwycięstwo z aktualnym mistrzem Polski spowoduje, że Wiślacy zachowają realną szansę na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. – Oczywiście, że ten temat się gdzieś przewija, ale my skupiamy się na najbliższym meczu. Nie wychodzimy w dalszą przyszłość, ponieważ doświadczenie nauczyło nas pokory. Każdy z nas chciałby przeżyć fajną przygodę w Europie, ale najpierw trzeba zagrać dobry mecz w Warszawie – tłumaczy popularny „Broziu”.

Snajper Wisły w klasyfikacji strzelców wszech czasów plasuje się tuż za Maciejem Żurawskim. Do wyrównania osiągnięcia „Żurawia” Brożkowi brakuje trzech trafień. – Do końca sezonu zostały jeszcze trzy mecze, więc wszystko jest możliwe. Normalne jest, że dla napastnika te bramki są ważne, można powiedzieć, że z tego żyje. Ostatnio różnie z tym bywało w moim wykonaniu, ale przy Łazienkowej zawsze kilka okazji w meczu się przytrafiało. Ważne, żeby je wykorzystać – uśmiecha się napastnik.