Giorgio Chiellini w piątkowym meczu eliminacji mistrzostw Europy przeciwko Azerbejdżanowi strzelił trzy gole, w tym jednego samobójczego. Po spotkaniu miał pretensje do swoich kolegów z ataku, których tym razem musiał wyręczyć.
Włosi bardzo męczyli się z rywalem, który w zasadzie miał nie sprawić im żadnych problemów. Ostatecznie po dwóch golach Chielliniego pokonali rywala 2:1. Co ciekawe, obrońca Juventusu strzelił także trzeciego gola, tyle, że samobójczego.
– Piłka pojawiła się znikąd, nie zdążyłem się usunąć – opisywał „swojaka” Chiellini. Tego wieczoru udawało mi się wszystko, zarówno pod bramką rywala jak i swoją – nieco żartobliwie ocenił trafienie samobójcze stoper Starej Damy.
– Ryzykowaliśmy utratę twarzy, bowiem remis z Azerami byłby kompromitacją. Nie mogłem w tej sytuacji nie trafić do siatki. Przed nami nowa era pod wodzą Antonio Conte i to zwycięstwo było w tym kontekście bardzo ważne. Muszę jednak powiedzieć kilka cierpkich słów w kierunku naszych atakujących, którzy nie potrafili przeciwko Azerom wykorzystać ani jednej ze stworzonych przez drużynę sytuacji. Tak być nie może – podsumował Chiellini.