W sobotnim spotkaniu Liverpoolu z QPR kapitan The Reds Steven Gerrard w siedem minut przeszedł drogę od zera do bohatera: najpierw zmarnował rzut karny, kilka chwil później dał swojej drużynie zwycięstwo strzałem głową.
Starcie z gośćmi z Londynu od początku nie układało się po myśli podopiecznych Brendana Rodgersa. W 80. minucie za faul na Skrtelu arbiter podyktował jedenastkę dla Liverpoolu i wydawało się, że Steven Gerrard rozstrzygnie losy spotkania. Jego strzał wybronił jednak Green.
„Biegnąc do piłki ustawionej na wapnie zmieniłem decyzję co do strzału, łamiąc w ten sposób pierwszą zasadę wykonywania rzutów karnych: nigdy nie zmieniaj zdania tuż przed uderzeniem. Kiedy ostatni raz to zrobiłem, też spudłowałem” – tłumaczył Anglik w rozmowie z BBC Sport.
Gerrard szybko naprawił swój błąd i już siedem minut po zmarnowanej jedenastce strzelił dla The Reds zwycięskiego gola po strzale głową.
„Ucieszyła mnie ta główka. Może nie był to najładniejszy strzał głową w moim życiu, bo tym na zawsze pozostanie gol w finale Ligi Mistrzów w 2005 roku” – podkreślił.
„Zdobyliśmy cenne trzy punkty i musimy nadal punktować, by wywierać presję na drużynach, które są przed nami” – dodał.
Liverpool zajmuje aktualnie piąte miejsce w tabeli Premier League. Do miejsca gwarantującego udział w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów The Reds tracą cztery oczka.