– Zaczynamy nowy sezon jako mistrzowie Polski i chcemy ten tytuł obronić. Nie możemy się doczekać jutrzejszego spotkania. Chcemy znaleźć odpowiedni balans i wystawić taką drużynę, która wygra z Bełchatowem – zapowiedział Henning Berg przed sobotnią inauguracją rozgrywek ligowych Legii w meczu przeciwko beniaminkowi.
To znaczy beniaminkowi z nazwy, bo bełchatowianie w Ekstraklasie grali dwa sezony temu i po spadku szybko do niej wrócili. W porównaniu do pierwszoligowych rozgrywek osłabieni choćby brakiem Macieja Wilusza. Reprezentacyjny stoper odszedł do Lecha Poznań, ale to nie powinno mieć większego znaczenia. Goście przyjadą do stolicy entuzjastycznie nastawieni. Tym bardziej, że Legia na razie spisuje się słabiej niż można było oczekiwać. Zaczęła sezon od dwóch spotkań, z których nie wygrała ani jednego. Superpuchar oddała co prawda Zawiszy występując w rezerwowym zestawieniu, ale już w eliminacjach Ligi Mistrzów zagrała pierwszym składem spisując się beznadziejnie. Wariant z rozgrywającym Helio Pinto oraz klasycznym napastnikiem nie wypalił (zresztą Orlando Sa doznał szybko kontuzji, a Berg musi się zastanowić, czy chce liczyć na Marka Saganowskiego). Niewykluczone więc, że Legia wróci do gry bez napastnika, czyli ze zmieniającymi się z przodu Miroslavem Radoviciem i Ondrejem Dudą, bo ten układ dawał bardzo dobre rezultaty w rundzie wiosennej.
– Mecz jest bardzo ważny, ale to dla mnie żadna nowość. Wszędzie gra się dużo i trzeba znosić presję. Nie możemy się doczekać tego meczu. Tak jak rewanżu z St. Patrick’s, bo mamy coś do udowodnienia. Gramy w eliminacjach Ligi Mistrzów i w Ekstraklasie. Mamy szeroką kadrę i tak powinno być, jeżeli chce się walczyć skutecznie o wszystkie cele. Chcąc awansować w pucharach musimy zagrać bardzo dobrze. Ale i w sobotę także musimy, bo krajowa liga jest dla nas bardzo ważna. Chcemy oczywiście obronić mistrzostwo. Postaramy się wystawić jak najsilniejszy skład i pokazać, że trzeba z nami się liczyć – mówił norweski trener Legii.
Add Comment