– Jesteśmy znowu bardzo rozczarowani wynikiem. Powinniśmy zagrać o wiele lepiej, ale biorę odpowiedzialność na siebie. Media lubią mówić o kryzysach. Pamiętamy z jaką przewagę wygraliśmy ligę w ubiegłym sezonie, więc nie robimy tragedii – powiedział Henning Berg po porażce Legii na inaugurację ligi 0:1 z powracającym do Ekstraklasy zespołem GKS Bełchatów.
Norweg mówi, że nie zakładał idealnego startu, ale na razie poziom zapaści obrońców tytułu jest nadspodziewany. Porażka w Superpucharze z Zawiszą, uratowany w ostatniej chwili remis w eliminacjach Ligi Mistrzów z St. Patrickâs i teraz porażka z GKS. Dużą część winy faktycznie ponosi Berg, niepotrzebnie eksperymentując ze składem. Inna sprawa, że nawet zawodnicy uznawani do tej pory za podstawowych wcale nie prezentują się specjalnie lepiej.
– Musimy coś zmienić. Mamy problem ze stwarzaniem zagrożenia pod bramką. Być może powinniśmy grać prościej. Wiem, w jaki sposób wygrywaliśmy od lutego i co było wtedy kluczowe. Nie zakładaliśmy, że start tego sezonu będzie idealny. Gdybyśmy mieli więcej szczęścia, mogliśmy wygrać oba ostatnie mecze. Ale nie o szczęście tu chodzi. Mamy nad czym pracować i musimy konsekwentnie dążyć do celów – powiedział opiekun Legii.
– Pozmieniałem skład, bo chciałem poprawić jakość gry. Lado Dwaliszwili nie grał do tej pory zbyt wiele, chciałem zobaczyć, czy potrafi zastąpić kontuzjowanego Orlando Sa. Mamy szeroką kadrę. Problem w tym, że zawodnicy razem trenują, ale okazji do gry nie mają wiele. W Irlandii wystąpi zupełnie inna drużyna. W lidze mamy jeszcze 36 spotkań do rozegrania. Bardziej od porażek martwi mnie styl. Mimo to w środę podstawowym celem będzie awans do następnej rundy – mówił Berg starając się nie tracić pewności.
Add Comment