– Zagraliśmy na europejskim poziomie- zarówno w ataku, jak i w obronie – oświadczył Henning Berg po wygranej 2:0 z Trabzonsporem, pieczętującej nie tylko awans do 1/16 finału Ligi Europy, ale i pierwszą lokatę w grupie pozwalającą na korzystniejszy układ w poniedziałkowym losowaniu.
Legioniści wygrali pięć spotkań z sześciu, stracili zaledwie dwa gole. Po serii jednobramkowych zwycięstw i minimalnej porażce przed dwoma tygodniami w Lokeren na koniec wygrali dwoma bramkami.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni. Sytuacja przy pierwszej bramce była niesamowita – strzelaliśmy chyba z pięć razy zanim piłka wpadła do siatki. W 70. minucie być może sędzia mógł podyktować przeciwko nam rzut karny, ale teraz to już nie ma znaczenia. Czekamy na poniedziałkowe losowanie. Nie mam żadnych życzeń z nim związanych. Możemy trafić na drużyny klasy Sevilli czy Wolfsburga, jednak najważniejsze jest to, co zaprezentujemy sami. Mam nadzieję, że będą to dobre widowiska i już nie możemy ich się doczekać. Szkoda, że kolejny mecz też zagramy tu bez kibiców, bo potrafią tworzyć niesamowitą atmosferę – mówił norweski szkoleniowiec.
– Nasza grupa była bardzo wyrównana, wszystko mogło pójść w zupełnie innym kierunku. Mecze z Metalistem były bardzo wyrównane, a dziś mamy 15 punktów, oni zero. Dla nas to świetny wynik, osiągnęliśmy to przede wszystkim dobrą grą zespołową. Podobnie zagraliśmy już z Celtikiem – przyznał.
W czwartek musiał trener Legii dokonać kolejnej zmiany na środku obrony, bo po kontuzji Dossy Juniora za żółte kartki zmuszony pauzować był Jakub Rzeźniczak. Zastąpił go Igor Lewczuk i wypadł nadspodziewanie dobrze. No i wreszcie 90 minut dostał od trenera Orlando Sa. Z
– Igor był lepszy z każdą minutą. Orlando zdobył dwa gole, zagrał na najwyższym poziomie. Wszyscy zanotowali spory progres, ale pamiętajmy, że przed nami jeszcze jedno spotkanie w lidze i trzeba zachować mobilizację, żeby potem nie żałować niepotrzebnej straty. Do tego co nam się udało dołożyłbym jeszcze postawę Guilherme. Wrócił po wielu miesiącach i bardzo udanie zastąpił kontuzjowanego Tomka Brzyskiego na lewej obronie – oceniał Berg, słusznie zadowolony.