Igor Lewczuk przed startem nowego sezonu trafił do Legii z Zawiszy Bydgoszcz. W środę ma szansę zadebiutować w jej barwach w meczu przeciwko… Zawiszy. Stawką rywalizacji z byłymi kolegami z drużyny będzie Superpuchar Polski 2014. O nadchodzącym pojedynku Igor Lewczuk opowiedział w rozmowach z legia.com.
Igor Lewczuk ma szansę, by zadebiutować w Legii w meczu przeciwko… swojej byłej drużynie. – Można powiedzieć, że to będzie dla mnie szczególne spotkanie. Zawisza był przez rok moim klubem, więc zżyłem się z chłopakami i tym miejscem. Czekam na to spotkanie i mam nadzieję, że pojawię się na boisku, by zaprezentować swoje umiejętności – opowiedział defensor.
– Życzę Zawiszy jak najlepiej, bo mam tam wielu znajomych, ale jeśli wygramy, to będę się cieszył. Zawsze tak sobie myślę, że gdy ktoś nie okazuje radości, to jest to trochę sztuczne. Faktycznie, jeżeli ktoś spędził w jakimś klubie 20 lat, to może być z nim bardzo związany, ale ja w Zawiszy grałem tylko rok. Oczywiście, sentyment pozostał, ale teraz bronię barw Legii i zrobię wszystko, abyśmy to my cieszyli się po ostatnim gwizdku sędziego – dodał.
W prasie dużo miejsca poświęca się prestiżowi rozgrywek, a właściwie jego braku. Jakie znaczenie ma ten mecz dla Igora Lewczuka? – W swojej karierze wywalczyłem już dwa Puchary Polski, ale Superpucharu jeszcze nie zdobyłem. Na początku trochę żałowałem, że finał nie odbędzie się na Stadionie Narodowym, bo to dla mnie szczęśliwy obiekt, ale teraz nie żałuję, bo zagrać u siebie, przed własną publicznością, jest dużo lepiej. Nie ma co ukrywać, że gdybyśmy wygrali, to byłoby to fajne rozpoczęcie sezonu. Później czeka nas zaś bój o Champions League. Ile to już lat minęło, odkąd ostatnia polska drużyna grała w tych elitarnych rozgrywkach? Osiemnaście? Liga Mistrzów to marzenie wszystkich kibiców Legii i jeżeli udałoby się nam je zrealizować, byłoby fantastycznie – wyznał Lewczuk.
Faworytem zbliżającego się starcia są oczywiście legioniści, z czym zgadza się również wychowanek Hetmana Białystok. – Na pewno inaczej gra się z Legią, a inaczej w Legii. Pamiętam, że nawet kiedy w Bydgoszczy graliśmy przeciwko warszawianom, to pozwalaliśmy im na prowadzenie gry. Jakkolwiek to nie zabrzmi, można powiedzieć, że liga to teraz żadne wyzwanie. Takie jest podejście wszystkich – kibice od Legii oczekują zwycięstw, dlatego teraz liczy się tylko Liga Mistrzów. Mamy bardzo dobry budżet, wspaniały stadion – tłumaczył obrońca.
Jak Lewczuk charakteryzuje najmocniejsze punkty bydgoszczan? – Pod nieobecność Michała Masłowskiego i Herolda Goulona bardzo ważną postacią w zespole jest Kamil Drygas, który potrafi stworzyć dużo zagrożenia w ofensywie. Potrafi również odpowiednio rozegrać i dobrze odbiera piłkę. Trzeba na niego zwrócić uwagę. Jeśli chodzi o graczy stricte ofensywnych, powinniśmy odpowiednio przypilnować skrzydłowych. Luis Carlos i Kuba Wójcicki to szybcy gracze. Bernardo Vasconcelos to lis pola karnego, który nie imponuje szybkością, ale potrafi się doskonale ustawić, uderzyć głową i zastawić – opisywał.
– Gdybym był trochę młodszy, to może… Teraz już jednak się w żaden sposób nie podpalam. Traktuję to jako normalny mecz. Wiadomo, to moja była drużyna, więc jest sentyment, ale przygotowuję się do tego spotkania jak do każdego innego meczu – wyjaśnił na koniec legijny obrońca.
Add Comment