Szkoleniowiec PGE GKS Bełchatów Kamil Kiereś po przegranej konfrontacji ze Śląskiem we Wrocławiu 1:2 nie miał większych pretensji do gry swoich podopiecznych.
– Zostawiliśmy na boisku sporo serca i zdrowia. Na pewno nie byliśmy tłem dla Śląska. Spotkanie było bardzo wyrównane – podkreślił Kiereś dla oficjalnej strony drużyny z Bełchatowa.
– W pierwszej połowie mieliśmy sporo jakości w grze ofensywnej i kto wie, jakby się mecz potoczył, gdyby Damian Szymański nie trafił w poprzeczkę, ale do bramki. Brakło kropki nad „i” w tym okresie gry. Wiedzieliśmy, że nie będziemy mieli tych sytuacji wiele i szkoda, że chociaż jednej w pierwszej połowy nie wykorzystaliśmy – żałował opiekun „Brunatnych”.
– Po przerwie moim zdaniem Śląsk nie był zdecydowanie lepszy od nas, ale zadecydowała jakość piłkarzy. Bracia Paixao czy Sebastian Mila mogą być niewidoczni, ale wystarczy im jednak akcja, aby błysnęli. Do końca jednak walczyliśmy o odwrócenie losów meczu i ta bramka była tego efektem. Muszę pochwalić całą drużynę za zaangażowanie – podsumował Kamil Kiereś.