– Na pewno nie rezygnujemy z czołowej ósemki i do następnego meczu przystępujemy z myślą o zdobyciu trzech punktów – wyznał po sobotnim przegranym meczu z Podbeskidziem 1:2 trener PGE GKS Bełchatów Kamil Kiereś.
– Do momentu rzutu karnego mieliśmy bardzo dobry moment płynnej gry. Piłka wędrowała dołem między zawodnikami. Piech podawał do Michała Maka, piłka podskoczyła na kępce trawy i był to chyba taki moment, gdzie mogliśmy otworzyć wynik i zmienić oblicze tego spotkania – stwierdził Kiereś cytowany przez oficjalną stronę klubu z centralnej Polski.
– Za chwilę już przegrywaliśmy 0:1, po czym Podbeskidzie się cofnęło, realizując swoją taktykę w defensywie. Dwóch zawodników doznało również kontuzji. Mowa tutaj o Adrianie Basta i Bartku Ślusarskim, którzy prawdopodobnie wypadną na dłuższy czas. Gra przestała się kleić, momentami to nie wyglądało za dobrze, ale w przerwie staraliśmy się to obrócić w pozytywną motywację i poszukać kontaktowej bramki, która mogła dać nam nadzieje nawet na zdobycie trzech bramek – kontynuował opiekun „Brunatnych”.
– Były to moje czwarte zimowe przygotowania do rundy w GKS i do tej pory zawsze punktowałem w inauguracjach wiosny. Pierwszy raz przegrywam w takiej sytuacji i jest to trudny moment. Nie poddajemy się, a awans do wspomnianej ósemki jest jak najbardziej realny – podsumował Kamil Kiereś.