– Zależało nam na tym, aby wygrać ten mecz. To był nasz główny cel i mój też. Super, że udało mi się strzelić bramkę. Bardziej jednak chcieliśmy zwyciężyć, ale to nam się nie udało – przyznał po meczu Korony z Zawiszą (2:2) autor pierwszego gola dla kielczan Piotr Malarczyk.
– Po części cieszymy się z tego, że zremisowaliśmy, bo spotkanie było nie tyle dziwne, co obfitowało w kilka zwrotów akcji. Wydaje mi się, że gdybyśmy nie dostali czerwonej kartki i grali do końca meczu w przewadze, to na pewno byśmy go wygrali. W drugiej połowie stworzyliśmy dużo sytuacji, bo w pierwszej trochę niepotrzebnie daliśmy Zawiszy pograć – kontynuował kapitan Korony dla oficjalnej strony klubu.
– Po zdobytej bramce to się na nas zemściło przypadkowym golem do szatni. Potem było trochę tych okazji i szkoda, że nie udało się wykorzystać tej jednej czy dwóch więcej i byłoby spokojniej. Mimo wszystko szanujemy ten punkt, bo to nie było łatwe spotkanie – podkreślił obrońca zespołu z Kielc.
– Uważam, że Zawisza bardziej sobie zapracował na drugą bramkę niż na pierwszą. Przy stałym fragmencie musimy zrobić wszystko, żeby takich goli nie tracić. Tym bardziej, że była to 45. minuta. W drugiej połowie zabrakło nam trochę pazerności i dokładnego oraz spokojnego wykończenia tych okazji, których było sporo. Parę lepszych wyborów i nie byłoby takiej nerwowej końcówki – podsumował podopieczny Ryszarda Tarasiewicza.