– Jestem niepocieszony, ale teraz trzeba się spiąć i zagrać o niebo lepsze spotkanie przeciw Duńczykom – mówił Marek Zieńczuk po niedzielnym meczu z Górnikiem Łęczna. Całą jego wypowiedź cytuje oficjalna strona internetowa chorzowskiego klubu.
Marek Zieńczuk wrócił do gry po urazie jakiego nabawił się podczas pierwszego meczu z FC Vaduz w eliminacjach Ligi Europy. – Noga mnie dziś nie bolała podczas meczu, ale odczuwałem braki treningowe. Jednak ponad tydzień nie trenowałem, a te 10 dni przerwy to jest znaczący kawałek czasu i pod koniec trochę brakowało sił, ale do końca chciałem pomóc kolegom. Niestety nie udało nam się doprowadzić do remisu. Kończymy mecz z zerowym dorobkiem punktowym. Nie jest jeszcze nerwowo, ale musimy zacząć punktować, bo bardzo łatwo jest wpaść w dołek, który mieliśmy już w poprzednim sezonie. Będziemy szukali punktów w następnym spotkaniu – zapowiedział Marek Zieńczuk.
Podobnie jak we wspomnianym spotkaniu z FC Vaduz bramkę dla „Niebieskich” wypracował duet Zieńczuk – Stawarczyk. W 65. minucie „Zieniu” zagrał z rzutu wolnego wprost na głowę Piotra Stawarczyka, który dopełnił formalności. – Funkcjonują pewne automatyzmy przy stałych fragmentach gry. Mało brakło, a dorzuciłbym do tego bramkę z dystansu, niestety piłka odbiła się od poprzeczki. Nie wiem czego tym razem zabrakło. Precyzji? Szczęścia? – zastanawiał się lewy pomocnik Ruchu.
„Niebiescy” nie mają zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie porażki z Górnikiem Łęczna, gdyż mają zaledwie kilka dni na przygotowanie się do meczu z duńskim Esbjerg fB eliminacjach Ligi Europy. – Na pewno w czwartek czeka nas ciężkie spotkanie z bardzo wymagającym przeciwnikiem. Nie należę do ludzi, które zamartwiają się porażkami. Oczywiście jestem niepocieszony, ale teraz trzeba się spiąć i zagrać o niebo lepsze spotkanie, bo taki poziom, jaki dzisiaj zaprezentowaliśmy to będzie zdecydowanie za mało na Duńczyków – przyznał „Zieniu”.
Add Comment