W zespole Ajaxu Amsterdam, z którym Legia zmierzy się w 1/16 finału Ligi Europy, występuje Arkadiusz Milik. Obecny reprezentant Polski w 2011 roku przebywał na testach w Młodej Legii, lecz ostatecznie do transferu nie doszło. – Myślę, że Arek może miło wspominać tę przygodę – mówi w rozmowie z legia.net ówczesny szkoleniowiec drużyny, Dariusz Banasik. Piłkarz trenował z warszawską młodzieżą przez dwa tygodnie.
W lutym 2011 roku Arkadiusz Milik został zaproszony na testy w Młodej Legii. Gracz z Tychów nie odbył żadnego treningu przy Łazienkowskiej – napastnik został zabrany na zgrupowanie do Werony. Ówczesny piłkarz Rozwoju wsiadł do legijnego autokaru kierującego się w stronę Italii w Katowicach i kilkanaście dni później przy okazji powrotu wysiadł z niego w tym samym miejscu.
– Milik był dla mnie drugim Rybusem, takie skojarzenie od razu przychodziło do głowy. Arek był testowany razem z Wojciechem Królem, który jednak zaprezentował się słabiej. Obecny piłkarz Ajaxu na testach w Młodej Legii prezentował się naprawdę dobrze. Ostatni sparing graliśmy z Milanem Primavera i można się domyślić kto był najlepszy na boisku. Już wtedy Milik miał kapitalną lewą nogę oraz świetnie wykonywał stałe fragmenty gry – opowiada Dariusz Banasik, który wtedy oceniał młodego zawodnika.
– Na jednym z treningów stałem z Cesarem Sanjuanem, Marcinem Muszyńskim i Wojciechem Frukaczem i autentycznie przecieraliśmy oczy ze zdumienia patrząc na Milika. Kiedy już poznał kolegów, momentalnie potrafił wyrosnąć na pierwszoplanową postać. Ostatecznie jego losy potoczyły się tak, a nie inaczej, ale sam Arek narzekać nie może – dodaje Banasik, który chciał zatrzymać młodego piłkarza przy Łazienkowskiej.
Samemu Milikowi od początku było bliżej do Górnika, choć absolutnie w jego przypadku nie chodziło o wyższe wynagrodzenie. W sprawie pieniędzy większe kłopoty z dogadaniem się z Rozwojem Katowice miała Legia. Śląski klub dla drużyny z regionu podyktował zdecydowanie niższą cenę za utalentowanego napastnika – legioniści usłyszeli, że musieliby zapłacić znacznie wyższe pieniądze od zabrzan. „Trójkolorowi” mieli też kartę przetargową w postaci pierwszej drużyny – tam Milik od razu zaczął treningi z ekstraklasową ekipą, w Legii startowałby z pułapu Młodej Ekstraklasy. Z podobnej przyczyny ofertę stołecznego klubu odrzucili w przeszłości bracia Michał i Mateusz Mak, którym w wieku 18-19 lat wprost powiedziano, że na najwyższy poziom rozgrywkowy jest jeszcze za wcześnie.
Ostatecznie Milik w koszulce z „eLką” na piersi rozegrał jedynie kilka meczów sparingowych. Już w swoim pierwszym sezonie w Ekstraklasie napastnik przebił się do pierwszego składu Górnika i w 24 meczach strzelił 4 gole. Po 1,5 roku gry dla zabrzan, po Arkadiusza zgłosił się Bayer Leverkusen, do którego ostatecznie piłkarz odszedł. W ekipie „Aptekarzy” tyszanin się nie przebił, co zaowocowało wypożyczeniem do Augsburga, a w tym sezonie kolejnym – do Ajaxu Amsterdam. W Holandii 20-latek wyraźnie odżył i zaczął zdobywać bramki – zarówno w reprezentacji, jak i w klubie. W październiku Milik stał się bohaterem narodowym – pokonał na Stadionie Narodowym Manuela Neuera, a Polska wygrała 2:0. Dla samego piłkarza, dobrze się stało, że na Łazienkowską nie trafił, jego kariera cały czas nabiera rozpędu.