Górnik Zabrze zremisował na własny stadionie 2:2 z Legią Warszawa. Trener śląskiego klubu, Leszek Ojrzyński powiedział na konferencji prasowej, że w drugiej połowie jego piłkarzom zabrakło sił.
– Szkoda, szkoda, szkoda. Mieliśmy inne plany na to spotkanie, ale ich realizacja nie była taka, jaka być powinna. Prowadziliśmy z Legią i mieliśmy okazję do zdobycia drugiego gola. Nie udało nam się jednak jej wykorzystać. Później sędzia podyktował przeciwko nam miękkiego karnego. Ja bym nie odgwizdał faulu Łukasza Madej. Co prawda widziałem tę sytuację z daleka, ale myślę że się nie mylę. Później strzeliliśmy gola na 2:1, ale Legia odpowiedziała – powiedział Ojrzyński.
Bramki dla jego drużyny zdobyli Ołeksandr Szewełuchin i Radosław Sobolewski. Dwa trafienia dla Legii zaliczył Nemanja Nikolić.
– W pierwszej połowie graliśmy nieźle i stwarzaliśmy okazje bramkowe. W polu karnym Legii często się kotłowało. W drugiej części spotkania zeszło z nas powietrze. To była męczarnia. Gdybym mógł, dokonałbym siedmiu, a nawet ośmiu zmian. Podjęliśmy ryzyko wpuszczając szybkiego Armina Cerimagicia, ale potem czerwoną kartkę obejrzał Aleksander Kwiek. Nie powinien był faulować rywala. Kończyliśmy to spotkanie w dziesiątkę i dramaturgia była jeszcze większa. Teraz musimy się pozbierać. Niektóry piłkarze narzekają na urazy – dodał trener Górnika.
Górnik zajmuje obecnie przedostatnie miejsce w tabeli. Ma dwa punkty przewagi nad Lechem Poznań.
– Graliśmy z bardzo dobrą drużyną, która chciała się odbić. Musieliśmy wystawić pięciu obrońców, bo Aleksandar Prijović i Nemanja Nikolić dobrze się rozumieją w ataku. Dodatkowo do składu wrócił Tomasz Jodłowiec. Chcieliśmy zagęścić grę przed naszym polem karnym. Nie wiem czy będziemy jeszcze grali w takim ustawieniu – zakończył 43-letni szkoleniowiec.