Już w poniedziałek podopieczni Franciszka Smudy zmierzą się z drużyną Piasta Gliwice. Spotkanie to będzie wyjątkowe dla Pawła Brożka, który zagra przeciwko swojemu bratu, Piotrowi. – Lepiej, żeby nie wchodził mi w paradę – zażartował na łamach oficjalnej witryny internetowej Wisły.
W ostatnim meczu obu drużyn w Krakowie snajper Białej Gwiazdy zdobył dwie bramki. Czy teraz liczy na podobną zdobycz? – Przede wszystkim chciałbym, żebyśmy zagrali lepiej niż w meczu w Łęcznej, jeśli to się uda, to na pewno będziemy faworytem do zdobycia trzech punktów, po które bardzo chcemy sięgnąć na własnym stadionie. Naturalnie chcę również strzelać bramki, bo z tego jestem rozliczany i mam nadzieję, że w poniedziałek worek z nimi zostanie rozwiązany – mówił z nadzieją.
„Brozio” na inaugurację sezonu, podobnie jak cały zespół, nie zachwycił. Wszyscy kibice liczą na lepszą postawę zespołu Franciszka Smudy w drugim ligowym spotkaniu. – Podczas meczu w Łęcznej nie czułem się źle pod względem fizycznym, natomiast ta przerwa tygodniowa wybiła mnie z rytmu i spowodowała, że straciłem piłkarsko. Piłka mi trochę „przeszkadzała” w grze i nie czułem jej tak, jak powinienem – przyznał.
W poniedziałek dojdzie do ciekawej sytuacji na boisku, przeciwko sobie wystąpią bowiem bracia bliźniacy. – Nie podchodzę do tego spotkania jakoś specjalnie, ale powiem, żeby lepiej nie wchodził mi w paradę. Oczywiście to żart, a na poważnie: graliśmy już dwa razy przeciwko sobie, kiedy ja występowałem w GKS Katowice, a Piotrek w Górniku Zabrze. Z tego co pamiętam, to wygrał te spotkania, więc warto byłoby się zrewanżować. Oczywiście rozmawiamy ze sobą o piłce nożnej, ale nie ma jeszcze uszczypliwości w wymianach zdań – opisywał relacje z bratem Paweł.
Nowy sezon to nie tylko walka o mistrzostwo Polski, ale również o miano najskuteczniejszego zawodnika ligi. – W poprzednim sezonie odpadłem z walki o tytuł króla strzelców przez słabą formę wiosną. I tak skończyłem na wysokim miejscu, bo bodajże czwartym, ze stratą pięciu goli. Pewnie gdyby nie słaba druga runda, to walczyłbym o zwycięstwo do końca. Teraz chcę jak najszybciej być w formie, a jak będę w formie, to bramki same przyjdą. Konkurencja będzie podobna do tej z zeszłego sezonu. Nie wiadomo, co z Marcinem Robakiem, ale jest Łukasz Teodorczyk, Marco Paixao, który jak wyzdrowieje, to będzie groźny. Trudno powiedzieć coś o napastnikach Legii, ale reszta na pewno będzie strzelać bramki – zakończył.
Add Comment