Sławomir Peszko w ostatnim dniu okienka transferowego przeniósł się z FC Koeln do Lechii Gdańsk. 30-letni skrzydłowy przyznał na konferencji prasowej przed meczem z Niemcami, że wrócił do Ekstraklasy, bo zależało mu na możliwości regularnych występów.
– Zdecydowałem się na powrót do Polski, bo straciłem miejsce w składzie FC Koeln. Moim głównym celem jest wyjazd na Euro. Postanowiłem, że wybiorę Lechię Gdańsk, do czego namawiał mnie prezes Adam Mandziara. Nie przeniosłem się do Ekstraklasy, by chodzić po molo, tylko żeby grać. Mam nadzieję, że zwiększy to moje szanse na wyjazd na mistrzostwa Europy – powiedział Peszko.
W piątek reprezentacja Polski w ramach eliminacji do Euro 2016 zmierzy się we Frankfurcie nad Menem z Niemcami. Obecnie „Biało-Czerwoni” mają na swoim koncie o jeden punkt więcej od zawodników Joachima Loewa i są liderem grupy D.
– Znam wielu piłkarzy z reprezentacji Niemiec. Na prawej stronie obrony występuje mój były kolega z drużyny Jonas Hector. Na pewno przekażę kolegom z kadry kilka wskazówek dotyczących jego gry. Nie jest to zawodnik, którego nie da się przejść. To piłkarz, którego atutem jest dobre przygotowanie wytrzymałościowe i atletyczna budowa ciała. Często zapomina jednak, że jego główną rolą jest bronienie. Będzie szansa, by to wykorzystać. Liczę na to, że będę miał możliwość sprawdzić jego formę – dodał skrzydłowy.
Nowy nabytek Lechii Gdańsk do tej pory rozegrał w kadrze 32 spotkania. Zdobył w nich dwa gole.
– Mecz przeciwko mistrzom Świata na wyjeździe ma dla nas ogromne znaczenie. Jeszcze nigdy nie udało nam się pokonać Niemców na ich stadionie. Sytuacja w grupie na pewno wpłynie na naszych rywali mobilizująco. To zespół, który w trudnych momentach potrafi się spiąć i zagrać dobry mecz. Nie będziemy stroną dominującą. Mogą być momenty, w który będziemy zepchnięci do defensywy. Będziemy musieli przeczekać ten okres, a później wyprowadzić kontratak – stwierdził Peszko.
W październiku ubiegłego roku zawodnicy Adama Nawałki pokonali na Stadionie Narodowym w Warszawie Niemców 2:0. Gole dla „Biało-Czerwonych” strzelili wtedy Arkadiusz Milik i Sebastian Mila.
– Presja jest obecnie dużo większa niż przed pierwszym meczem w Warszawie. Wtedy nikt nie spodziewał się, że wygramy. Dla nas ten mecz jest bardzo ważny. Dla Niemców wydaje się być jeszcze ważniejszy. W przypadku porażki, nasi rywale mogą mieć problem z zakwalifikowaniem się na Euro. Po spotkaniu we Frankfurcie czeka ich trudny mecz ze Szkocją na wyjeździe – zakończył.