Legia Warszawa pokonała na własnym stadionie Lecha Poznań 1:0. Jedynego gola dla gospodarzy strzelił w 63. minucie gry Aleksandar Prijović. Szwajcar powiedział po meczu, że w przerwie był na siebie zły, bo mógł zdobyć o kilka bramek więcej.
– To było bardzo ważne spotkanie. To my dyktowaliśmy warunki na boisku. Nie pozwoliliśmy rywalom na stworzenie sobie wielu sytuacji pod naszą bramką. Lech miał jedną lub dwie okazje do zdobycia gola, a my siedem lub osiem. Ja sam mogłem strzelić pięć bramek. Wykorzystałem trudną sytuację, a w łatwych nie potrafiłem pokonać bramkarza. Mam nadzieję, że w następnym spotkaniu będzie mi to wychodziło lepiej. W przerwie byłem na siebie zły. Potrafię być do siebie krytycznie nastawiony. Brakowało mi koncentracji i zimnej krwi. Muszę nad sobą pracować – powiedział Prijović.
– W ostatnich spotkaniach nie strzelałem goli, ale grałem dobrze. Ważne jest dla mnie również to żeby stwarzać okazje kolegom. Od trzech meczów czekałem na to, by cieszyć się z gola i móc zadedykować go mojej córce – dodał 25-letni piłkarz.
– W przerwie nie rozmawiałem ze Stanisławem Czerczesowem. Trener powiedział nam tylko, że powinniśmy zachować spokój. Myślałem, że po pierwszej połowie ściągnie mnie z boiska, ale on pokazał charakter i dal mi szansę – zaznaczył napastnik Legii.
Po zwycięstwie warszawska drużyna jest liderem Ekstraklasy. Ma cztery punkty przewagi nad Piastem Gliwice, który w sobotę zmierzy się z Cracovią. Lech jest na szóstej pozycji w lidze.
Kolejnym rywalem stołecznego zespołu będzie Ruch. Mecz 32. kolejki Ekstraklasy rozegrany zostanie we wtorek w Chorzowie.