W niedzielnym spotkaniu Wisły Kraków z Legią Warszawa Serb Miroslav Radović przebywał na boisku tylko kilka minut. Pomocnik pojawił się bowiem na murawie dopiero w 87. minucie zastępując strzelca pierwszej bramki dla stołecznego zespołu, Orlando Sa. Nie przeszkodziło mu to jednak zdobyć trzeciego gola. – Dzisiaj dużej rozmawiałem z mediami po meczu, niż przebywałem na boisku, ale co zrobić. Taka była decyzja trenera – mówił po meczu „Miro”.
– Najważniejsze jednak jest to, że wygraliśmy, a strzelony gol to już nawyk, który muszę utrzymać jak najdłużej. Pierwsza połowa była wyrównana, rywale mieli swoje sytuacje, ale w drugiej części gry byliśmy zdecydowanie lepsi, wykorzystaliśmy swoje okazje. Odpoczynek na pewno był mi trochę potrzebny – zaznaczył serbski piłkarz.
– Myślę, że liderem będziemy przynajmniej do końca roku. A czy do końca sezonu? Nie mamy zamiaru ustępować przeciwnikom – dodał zawodnik.
– W sobotę zmierzymy się z Lechem i będzie to kolejne super spotkanie. Oczekuję świetnego dopingu i pełnych trybun. W takich meczach gra się łatwiej, niż przykładowo z Podbeskidziem. Dlaczego? Bo takie zespoły jak Wisła czy też Lech atakują – podsumował Radović.
Add Comment