GKS Katowice pokonał na własnym stadionie GKS Bełchatów 1:0 w ostatnim spotkaniu 24. kolejki 1. ligi. Jak przyznał na pomeczowej konferencji prasowej opiekun gości, Rafał Ulatowski zastosowana w pierwszej połowie rywalizacji przez niego taktyka w ostatecznym rozrachunku okazała się nieskuteczna.
Jedynego gola dla „Trójkolorowych” strzelił Oliver Praznovsky chwilę przed zakończeniem pierwszej połowy meczu. Dla 25-letniego Słowaka było to trzecie trafienie w tym sezonie na zapleczu Ekstraklasy.
– Po dwóch niezłych spotkaniach, jakie rozegraliśmy w ostatnich dwóch kolejkach, w Bydgoszczy i po porażce u siebie z liderem rozgrywek Wisłą Płock chcieliśmy coś zmienić – stwierdził 43-letni trener, cytowany przez „gksbelchatow.com”.
– Po odbiorze piłki nie potrafiliśmy utrzymać się na połowie przeciwnika, zagrywaliśmy niecelnie, a kontrataków było bardzo niewiele. Ta nasza strategia w pierwszej połowie napędzała zespół z Katowic. Wiedzieliśmy, że Goncerz i Wołkowicz to nie są zawodnicy, którzy trzymają się środkowych obrońców, tylko idą wyżej po piłkę. Stąd pomysł o zabezpieczeniu środkowej strefy, co miało na celu odcinanie ich od podań – kontynuował.
– Okazało się to zupełnie błędne i w efekcie straciliśmy bramkę do szatni. Druga część, wróciliśmy do otwartej gry, kreatywności, mecz obfitował w sytuacje. GKS Katowice też miał możliwość podwyższenia wyniku. My mieliśmy jedną bardzo dobrą – zaznaczył.
– Rozumiem frustrację wśród kibiców. Dziękuję im mimo wszystko za to, że licznie przyjechali, głośno nas dopingowali. Krytyka jest zasłużona, bo to jest biznes polegający na zdobywaniu punktów, a nie na ładnej grze i mało skutecznej. Wiem, co sobie myślą, ale wszyscy mamy GieKSę w sercu – dodał.