Arka Gdynia zostaje w Ekstraklasie! Niespodzianka? Ależ skąd! O tym fakcie na forach kibiców mówiono od niedzieli. Czy zatem można się dziwić temu, że Zagłębie poddało mecz ostatniej kolejki gościom z Pomorza?
Tak się zastanawiamy. Co jest większym kurewstwem? Czy ręka Siemaszki w meczu z Ruchem, czy postawa Zagłębia w meczu z Arką?
Obejrzeliśmy cały mecz Lubina z Gdynią i tylko dureń nie widział, że Zagłębie nie chce wygrać! Ba! Nawet nie chce zremisować! Oddali Arce mecz bez walki, bez zaangażowania i tylko z jednym strzałem na bramkę rywala. Nawet nie chce nam się grzebać w statystykach, ale sami zobaczcie, kiedy Zagłębie oddało tak mało strzałów na własnym stadionie i kiedy ostatni raz Arka wygrała na wyjeździe oraz kiedy gdynianie zdobyli w delegacji trzy bramki.
Jednym słowem – kompromitacja.
Dobrze, że chociaż goscie w studio w Canal+ nie liżą się po jajach i zarówno Wieszczycki jak i Przytuła podkreślali brak zaangażowania Zagłębia. Co ciekawe komentatorzy tego meczu zupełnie tego nie zauważali.
Arka utrzymała się dzięki golu strzelonym ręką przez Siemaszkę oraz uległej (żeby nie napisać prostytucyjnej) postawie Zagłębia. I tu przypomina nam się kawał, jak zakonnica przyszła z uśmiechem do spowiedzi i wyznaje księdzu, że grzeszyła wiele razy z ogrodnikiem. Śmieje się przy tym i okazuje zadowolenie. Kapelan za pokutę nakazał jej zjeść cytrynę.
– Dlaczego cytrynę? – pyta zakonnica.
– Żeby siostrze ten kurewski uśmiech z twarzy zniknął.
Polecamy po cytrynie każdemu piłkarzowi Zagłębia, którzy grał w meczu z Arką oraz oczywiście krętaczowi Siemaszce.