– Patrząc na całe spotkanie byliśmy lepszym zespołem. Stworzyliśmy wiele sytuacji, a przeciwnik tylko jedną. Zabrakło trochę skuteczności i dlatego potrzebna była dogrywka – przyznał Jakub Rzeźniczak po zwycięstwie nad Pogonią Szczecin 3:1 i awansie Legii do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Awans przyszedł legionistom dopiero po dogrywce, bo już na początku dali się zaskoczyć i choć Michał Żyro wyrównał w 23. minucie, nie potrafili zmienić wyniku aż do końca. Dopiero w dogrywce po faulu na Ondreju Dudzie karnego pewnie wykonał Łukasz Broź, a w drugiej połowie dogrywki po rzucie rożnym (też Duda) głową wynik ustalił Tomasz Jodłowiec.
– Najważniejszy jest awans. Oczywiście fajnie byłoby, gdybyśmy wygrali w 90 minut, ale mecze czasami tak się układają. Następne spotkanie gramy za dwa dni, ale mamy szeroką kadrę i myślę, że damy radę. Bramka dla Pogoni to trochę przypadek, a trochę nasz brak komunikacji. Murayama nie chciał zagrywać, a strzelał, ja byłem za daleko napastnika Pogoni i skończyło się golem – wyznał obrońca Legii.
Rzeźniczak wyglądał trochę na poobijanego. Stwierdził, że nawet w szatni koledzy nieco podśmiewali się z jego wyglądu. – Przy jednym z pojedynków główkowych dostałem w wargę. Trochę mi spuchła i chłopaki się śmiali, że mam botoks jak Joanna Krupa. To nic wielkiego. Najważniejsze, że udało się awansować – stwierdził Rzeźniczak.