– Nie pamiętam, żeby kiedyś Legia stanęła na 30. metrze swojej połowy. Jeśli jednak nie będą atakowali, to na pewno nie będzie takiej sytuacji jak w czasie wojny w latach 1914-1918, kiedy dwa obozy siedziały w okopach – mówił Ryszard Tarasiewicz przed niedzielnym starciem z Legią Warszawa.
Trenera może cieszyć fakt, że nikt z zawodników nie narzeka na urazy. Nie będzie tylko Oliviera Kapo, który pauzuje za kartki. Do kadry wracają za to Przemysław Trytko i Luis Carlos. Czy związku z tym czekają nas jakieś zmiany w składzie? – Próbowaliśmy jeden inny wariant. Mamy czwartek i chyba niewiele się zmieni w tym przypadku – przyznał tajemniczo szkoleniowiec cytowany przez oficjalną stronę kielczan.
– Przystąpimy do spotkania z dużym optymizmem, bo mamy ku temu powody. Chociażby patrząc na czwartkowy trening. Po wyniku w Zabrzu też możemy być umiarkowanie zadowoleni. Mnie się podobała organizacja gry. Nie pierwszy raz graliśmy w osłabieniu, ale mimo straconej bramki pokazaliśmy, że potrafimy grać o jednego mniej. Jeśli będziemy tak zorganizowani jako zespół i dodamy trochę więcej dynamiki w ofensywie, to będziemy punktować – powiedział Tarasiewicz.
Być może lekiem na bardziej zdecydowanie ataki będzie Marcin Cebula, który w Zabrzu dał w drugiej połowie dobrą zmianę. – Chcieliśmy ją zrobić wcześniej, bo była przygotowana. Na nieszczęście zakończyło to się czerwoną kartką. Chcieliśmy poprzez jego dynamikę i ruchliwość zabezpieczyć środek i także konstruować szybsze akcje w ofensywie – mówił trener.
Legia do spotkania z Koroną przystąpi tuż po starciu z Ajaxem Amsterdam w Lidze Europy. Czy może to mieć wpływ na dyspozycję warszawian? – Jeśliby to było w maju⌠Nie wiem czy Legia ma dwa, czy trzy składy. Nie interesuje mnie to. Zresztą te mecze dzieli 72 godziny. Może nie róbmy przerwy zimowej i wtedy będziemy się martwić czy Legia wygra? Dzisiaj wszyscy życzymy dobrego rezultatu, bo to polski zespół – stwierdził opiekun Korony.
Dla Tarasiewicza najważniejszy jest przede wszystkim jego drużyna, dlatego bardziej skupia się na pracy z Żółto-czerwonymi, niż na analizowaniu atutów rywala. – To nie jest gra na PlayStation, gdzie można ustawić schematy. To nie piłka ręczna czy koszykówka, gdzie gra mniej zawodników i schematy są powtarzane. Gra w futbol to przede wszystkim inwencja zawodników, która zależy m.in. od dyspozycji dnia. Nie widzę ze strony Legii, takich elementów grze, na którym musielibyśmy bardzo zwrócić uwagę. Musimy być skoncentrowali przede wszystkim na swojej grze. Szczególnie na stałych fragmentach, zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. To akurat elementy, które można dokładnie wyćwiczyć – powiedział trener.
– Nie mamy na tyle potencjału, żeby cały czas prowadzić grę. Można założyć, że będziemy się bronić i mecz będzie wyglądał podobnie jak w Zabrzu. Żeby jednak myśleć o dobrym wyniku, to trzeba przede wszystkim strzelić bramkę. Nie pamiętam, żeby kiedyś Legia stanęła na 30. metrze swojej połowy. Jeśli jednak nie będą atakowali, to na pewno nie będzie takiej sytuacji jak w czasie wojny w latach 1914-1918, kiedy dwa obozy siedziały w okopach – zakończył obrazowo szkoleniowiec.