Typy bokserskie: Adamek – Szpilka i inne hity

Najbliższy weekend z boksem zawodowym rozpoczyna świetny listopad, gdzie co tydzień będziemy mogli oglądać i typować wielkie walki na najwyższym światowym poziomie.

Mega starć na listopad jest zaplanowanych tak dużo, że więcej po prostu nie można sobie wymarzyć. Dzisiaj ruszamy i to ruszamy z kopyta, bo w tą sobotę szykuje nam się wielkie pięściarskie święto.
 Od strony bukmacherskiej nie jest to jednak łatwy weekend. W większości walk jest cholernie dużo pytań. Pytań, które stawiają nasze zakłady w niejasnej pozycji. Musimy zanalizować naprawdę wiele aspektów, a wśród niewiadomych wybrać te opcje, które wydają nam się najbardziej prawdopodobne. Z pomocą przychodzą też bukmacherzy, którzy w walkach pół na pół wyraźnie kierują się w stronę jednego bądź to drugiego zawodnika, jakby sami podpowiadając nam co mamy zagrać. Po ostatnich dwóch wspaniałych weekendach stwierdzam, że w tym tygodniu będzie tą passę wyjątkowo trudno utrzymać, bo nie pamiętam weekendu z boksem zawodowym, w którym byłoby tyle zagadek i niewiadomych. Myślę, że 50-60% przy takich kursach będzie dobrym procentem. Jednak ruszamy i miejmy nadzieję na wysoką skuteczność.

Dodam też, że w typach użyłem swoich opisów walk, które umieściłem pisząc newsy na TSG.tv, nie widzę sensu, żeby się powtarzać.



FELIX STURM – ROBERT STIEGLITZ
 – Stieglitz PTS – 2.75



1 marca w GETEC Arena w Magdeburgu Robert Stieglitz po raz trzeci stawał w obronie pasa mistrzowskiego organizacji WBO w wadze średniej. Jego rywalem był utytułowany, lecz już nie prezentujący dawnego poziomu, Artur Abraham. Trzecie starcie pomiędzy tymi pięściarzami było chyba najlepszym odcinkiem trylogii. Dwanaście rund pełnych akcji i zwrotów na pewno mogło podobać się nawet najbardziej wymagającym fanom szermierki na pięści.
W pamięci zapisuje się przede wszystkim 12. runda, w której pretendent rozpaczliwie walczył o przetrwanie. Ostatecznie mu się to udało i w nagrodę odzyskał pas mistrzowski, który zabrał mu… Robert Stieglitz 343 dni wcześniej. Z kolei 31 maj 2014 rok to data pechowa dla Felixa Sturma. Niemiec, stając w obronie pasa mistrzowskiego organizacji IBF naprzeciw Sama Solimana na pewno nie spodziewał się większych kłopotów. Jednak znakomicie przygotowany Australijczyk zaprezentował się kapitalnie, obnażył wszystkie słabości championa i zabrał mu trofeum.
Można więc powiedzieć, że spotykają się ze sobą dwaj bokserzy po przejściach i ta walka może definitywnie zakończyć poważną karierę jednego z nich. Wydaje się, że delikatną przewagę ma jednak Stieglitz. Jest co prawda niewiele młodszy, ale można odnieść wrażenie, że dużo mniej rozbity. Nie toczył jednak takich fantastycznych wojen i nie stawał w ringu z pięściarzami pokroju Oscara de la Hoyi, z którymi musiał mierzyć się Sturm. Ja uważam Roberta za bardzo średniego pięściarza, który bardziej jest wykreowany na lokalną gwiazdę niż nią w rzeczywistości jest, jednak mam wrażenie, że na schodzącego już ze sceny Sturma powinno to wystarczyć. Felix na pewno nie odpuści, jego ambicja i doświadczenie pozwolą mu stworzyć ciekawe widowisko. Jednak mam wrażenie, że wystarczy to tylko na stworzenie emocji, bo na walki na wielkim poziomie dziś już Sturma prawdopodobnie nie będzie stać. Dlaczego uważam, że walka zakończy się punktową decyzją? Obaj pięściarze nie są silnie bijącymi puncherami. Obaj skupiają się raczej na tym, że wypunktować rywala. Oczywiście zdarzają im sie nokauty, ale Stieglitz jeszcze nigdy nie pokonał przed czasem gościa pokroju Felixa i vice versa. 
Mnie odważni mogą postawić zwycięstwo Stieglitza po 1.90, „na podbitkę” wydaje się też ciekawa opcja over 8.5 rundy po 1.30.

SERGEY KOVALEV – BERNARD HOPKINS
 Hopkins PTS – 3.75



Bernard Hopkins urodził się 15 stycznia 1965 roku i pomimo już prawie 50. lat na karku wciąż jest na piedestale boksu zawodowego, dając bolesne lekcje swoim kolejnym rywalom. Ostatnie dwie walki to popis boksu w jego wykonaniu do którego nie dorośli Karo Murat i Beibut Shumenov. Patrząc na całą jego karierę można wysnuć wniosek, że lubi on uczyć młodych wilczków. Przekonali się o tym już m.in. Felix Trinidad czy Kelly Pavlik, którzy do walki z B-Hopem przystępowali w roli przyszłych gwiazd szermierki na pięści, a odchodzili jako ludzie przegrani, zhańbieni i poniżeni przez mistrza. Kapitalna defensywa Amerykanina jest często nie do przeskoczenia dla rywali. Często łączy to jeszcze z szeroko pojętym ringowym cwaniactwem, które zniechęca rywali do podjęcia rękawic. Co tu dużo mówić: w ringu jest to geniusz.
Pytanie jest w zasadzie jedno. Czy w wieku 50 lat można się przygotować na jednego z najlepszych przeciwników w karierze? Rosjanin, Sergey Kovalev jest bokserem kompletnym, posiadającym atomowe uderzenie w ręku. Uderzenie, które wręcz zabija, o czym niestety przekonał się Roman Simakov, umierając po walce z rodakiem. Nie można również powiedzieć, że jest on słaby technicznie. Może nie dorównuje poziomem B-Hopowi, ale też nie jest zupełnie surowy. Obaj to dziś fantastyczni zawodnicy, obu spokojnie zaliczają się do pierwszej dziesiątki rankingu P4P.
W sobotę staną w ringu naprzeciw siebie. Kto wyjdzie zwycięsko? Bóg raczy wiedzieć, choć więcej atutów technicznych posiada Amerykanin. Wydaje się, że jemu wystarczy przetrwać 12 rund, by zwyciężyć. Ale czy to jest możliwe? Przetrwać z jednym z największych bombardierów w historii mając 50 lat? „Kosmita” już nieraz udowadniał, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, więc i tym razem wierzę, że mu się to uda. Walka w zasadzie pół na pół, a bukmacherka już mnie nauczyła, że wyższe kursy w takich przypadków bierze się w ciemno. Tutaj sytuacja jest prosta, albo wygra Kovalev TKO (1.72), albo Hopkins PTS (3.75). Polecam tą druga opcję.



Tomasz Adamek – Artur Szpilka – 
Adamek PTS – 2.20



O szansach obu panów zostało powiedziane już wszystko. Różnego rodzaju eksperci, od redaktorów portali stricte bokserskich, poprzez byłych zawodników, po celebrytów mających wspólnego z boksem, tyle co ja ze statkami kosmicznymi, zdążyło już wypowiedzieć swoje oczekiwania i przewidywania. Reasumując je, można wysnuć wniosek, że faworytem tego pojedynku jest Tomasz Adamek, bokser na pewno bardziej doświadczony, spokojniejszy, mający większe obycie na światowej scenie.
Innego zdania jest za to na przykład Przemysław Saleta, który nie daje większych szans „Góralowi”, wskazując wyraźną przewagę Artura Szpilki we wszystkich elementach bokserskich. Ja nie miałbym najmniejszych wątpliwości dotyczących zwycięzcy tego starcia, gdyby walka odbyła się 2-3 lata wcześniej. Niestety, od tego czasu umiejętności Tomasza Adamka wyraźnie spadły. Chodzi tutaj przede wszystkim o fizyczną stronę, szybkość naszego rodaka nie jest już tak imponująca jak przed laty, a ciało nie jest tak wysportowane i wytrenowane.
Regres formy widać było już w kilku starciach. Zaczęło się od nieszczęsnego starcia ze Stevem Cunninghamem w przeddzień Wiglii Bożego Narodzenia 2012 roku. Sędziowie uratowali wtedy karierę Polaka dając mu w prezencie wygraną, chociaż na nią nie zasłużył. Jednak co się odwlecze co nie uciecze. Ponad rok później Wiaczesław Głazkov zabrał „Górala” do szkoły i pokazał mu, że nie jest już tym samym bokserem. Żaden element nie funkcjonował tak jak powinien. Adamek starał się robić to samo co zawsze, jednak tym razem nie wychodziło. Tak naprawdę zostało tylko jedno: wielkie serce do walki. Wydawać by się mogło, że Artur Szpilka powinien to wykorzystać. I tak zapewne by było, gdyby nie fakt, że umiejętności bokserskie Polaka są zdecydowanie mniejsze niż jego medialność. Pod względem „skillu” nie wiem czy potrafiłbym umieścić „Szpilę” w pierwszej trzydziestce najlepszych ciężkich na świecie. Szkołę życia zafundował mu Bryant Jennings pokazując ile jeszcze dzieli go od czołówki.
Młodość i fizyczność powinna być jego atutem, jednak czy to wystarczy na pokonanie Tomasza Adamka? Ciężko powiedzieć, tym bardziej, że o pod względem psychologicznym dominować będzie „Góral”. Wiemy jak panowie zachowują się w dniu walki. „Szpila” od rana chodzi nakręcony jak sprężyna, nie myśląc o niczym innym niż o walce, a Gilowiczanin zachowuje się spokojnie jakby wieczorem miał co najwyżej wyskoczyć do baru na piwo. Zero stresu, zero emocji. Gdybym miał wskazać zwycięzcę, powiedziałbym, że wygra Adamek, jednak w tej walce jest tak wiele nie wiadomych i znaków zapytania, że zwycięstwo Artura Szpilki nie będzie dla mnie wielkim zaskoczeniem. Dla mnie jest ten pojedynek ma tak wiele pytań, że jest to typowy no bet, jednak wiem, że wiele ludzi będzie szukać tutaj kursów na podbicie sobie emocji, więc dlatego tą analizę zamieszczam. Wydaje mi się, że to najbardziej prawdopodobny bet.



Michał Chudecki – Michał Syrowatka – 
Chudecki – 1.53 bądź chudecki PTS jeśli się pojawi.



Szczególnie ciekawie zapowiada się starcie dwóch Michałów, Chudeckiego i Syrowatki. Jeszcze trzy miesiące temu większość ekspertów i kibiców wskazałoby zdecydowanie na tego drugiego. Jednak boks pokazywany przez niego w ostatnich walkach pozostawiał wiele do życzenia. Raz uratowali go sędziowie, kiedy w prezencie podarowali mu wygraną nad Franckiem Petitjeanem. Z kolei Michał Chudecki w swoim ostatnim pojedynku pokazał kapitalny boks i wspaniałą formę. To, z jaką łatwością ubił bardzo dobrego Felixa Lorę musi wzbudzać szacunek. Przez dłuższą część zawodowej kariery lepiej prezentował się Syrowatka, jednak ostatnio akcje „Chudego” wyraźnie wzrosły. Warto dodać też, że panowie dwukrotnie spotykali się w amatorstwie i dwa razy lepszy okazywał się pogromca Felixa Lory.
Na pewno będzie to bardzo elektryzujące starcie i miejmy nadzieję, że zakończy się po naszej myśli.



Sadam Ali – Luis Carlos Abregu
 – Abregu PTS 4.50



Kolejna wyrównana walka tego weekendu, która może się różnie skończyć. Abregu jest jednak wielkim faworytem tej potyczki. Zastanawia mnie tylko czemu bukmacherzy tak mocno wierzą w jego wygraną przed czasem i dają na to kurs 1.61, a na jego win punktowy 4.50? Nie potrafię tego zrozumieć. Sadam Ali może wielkim pięściarzem nie jest, a od innych odróżnia go tylko głośne nazwiska, ale jednak przyzwoite umiejętności posiada. Nigdy nie znalazł się w swojej karierze na deskach. Abregu z kolei na 26 wygranych, 19 zakończył przed czasem i to też nie jest jakiś kapitalny wynik. Nie skończył jeszcze przed czasem kogoś o pokroju Sadama Aliego. Można by tutaj dużo pisać o stylu jednego i drugiego, który niewątpliwie będzie podchodził pod Argentyńczyka, jednak uważam, że tak wysoki kurs aż razi. Dla mnie value bez dwóch zdań. Czy wejdzie? Nie mam pojęcia, ale myślę, że te 45% szans na wejście ma. 

Typy do taśmy/na podbitkę
Grzegorz Proksa 1.30
Lenny Daws 1.20
Luis Carlos Abregu 1.28