Kursy na Vandeweghe lecą w dół i mnie to nie dziwi. Jankovic jest daleka od swojej optymalnej formy, jej gra jest szarpana, nie ma płynności. Miewa oczywiście przebłski, wciąż może być groźna, ale w starciu z zawodniczkami w formie jest jej ciężko. Bilans w tym sezonie – 5/7.
Amerykanka od turnieju w Dubaju notuje zwyżkę formy. Przegrywała tylko ze Svitoliną i Petkovic, a na rozkładzie ma m.in. Karoline Pliskovą, Bencic, czy Svete Kuznetsova, którą pokonała przed dwoma dniami. Coco gra pewnie, odważnie, kończy sporo piłek. Zwłaszcza forhend może imponować. Amerykanka ma świetne warunki fizyczne – 1,85m, a co za tym idzie – dobrze serwuje. Jedyne do czego można się przyczepić w jej grze to – paradoksalnie – za duża chęć zwycięstwa. Vandeweghe chciałaby wygrywać każdą akcje, najlepiej winnerem. Czasami za bardzo ją ponosi, zamiast skupić się na wypracowanych schematach, szuka nietuzinkowych rozwiązań. A jak wiemy 'lepsze jest wrogiem dobrego’. H2H 3-3 a więc remis. Jelena broni tu sporej liczby punktów za ubiegłoroczny finał. Zresztą ten turniej był jej najlepszym w minionym sezonie. Obecnie zupełnie nie przypomina tamtej tenisistki. To Coco jest na fali, to ona powinna rozdawać karty w dzisiejszym spotkaniu. Zabezpieczam się handicapem gemowym, bo nie wykluczone są tutaj 3 sety.
Jelena Jankovic – Coco Vandeweghe, typ: 2 (+2 gemy), kurs: 1,80.